Podszywają się pod uczniów
Mechanizm cyberataku jest prosty. Na popularnym serwerze dla graczy, grupa nastolatków umawia się, że o danej godzinie wejdą na czat, na którym odbywa się lekcja. Szukają nieukrytych przez nauczycieli adresów IP. Atakujący często podszywają się pod uczniów.
- Tuż przed świętami kolega, który prowadził lekcję, zgłosił mi ten problem. Na drugi dzień potwierdziła to koleżanka. Poinformowali mnie o niewłaściwych zachowaniach uczniów – mówi Ewa Donhoffner, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 105 w Krakowie.
Tak jak większości szkół, krakowskiej podstawówki, nie stać było na wykup bezpiecznej domeny i stworzenie szkolnej platformy edukacyjnej. Nauczyciele korzystają z prywatnych kont na mediach społecznościowych.
- Nie da się czytać tych wpisów. Ich poziom jest straszny. Informowałem tych nieproszonych gości, że są nagrywani, prosiłem by przestali, ale nic nie skutkowało. Byłem zmuszony skończyć wcześniej lekcje – opowiada Tomasz Król, nauczyciel informatyki.
W Krakowie podczas ataku pojawiły się nazwiska uczniów starszych klas tej samej szkoły.
- Wiedziałam, że uczniowie, którzy za tym stoją nie są orłami. Nie przeszło mi jednak przez myśl, że oni mogą zdobyć się na takie wulgaryzmy i takie obrażanie nauczyciela, który pracuje i chce im pomóc w zrozumieniu programu – zaznacza Ewa Donhoffner.
- Podczas lekcji jesteśmy wobec tego zjawiska bezradni. Jedyne co możemy zrobić, to powiadomić rodziców o zaistniałej sytuacji. Wydaje mi się, że w powinniśmy także wykorzystać przepisy prawa i zgłosić sprawę na policję – dodaje Tomasz Król.
Zobacz też: Glejaka trzeba i można skutecznie leczyć
Policja
Akty zakłócenia lekcji w Krakowie zostały zgłoszone na policję, przekazano też dane dwóch uczniów klas ósmych, których nazwiska pojawiły się podczas rajdów.
- Zgłosiłam sprawę na policję. Uczniowie zrozumieją, co zrobili, bo dla policji problemem nie będzie dotarcie do IP ich komputerów – mówi Ewa Donhoffner.
Policjanci z krakowskiej komendy przesłuchali nastolatków.
- Przesłuchaliśmy tych uczniów w obecności ich rodziców. Nastolatkowie twierdzili, że ktoś zalogował się podając ich dane. Prawdopodobnie tak było, weryfikujemy to – przekonuje Sebastian Gleń, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Prof. Jacek Pyżalski z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu uspokaja nastroje, podkreślając incydentalność zjawiska rajdowania.
- Nie robi się z tego moda. Jest jakiś odsetek osób, które to bawi, emocjonalnie nakręca, ale na pewno nie mamy do czynienia z masowym ruchem – zaznacza.