Raj zabarykadowany

Jedna z gazet opublikowała list jednej z byłych betanek z Kazimierza nad Wisłą, świadczący o zamiarze samobójstwa. Na szczęście list okazał się fałszywy. Ale siostra jednej z betanek mówi: - Gdyby któraś z sióstr uznała, że trzeba popełnić samobójstwo i że to jest od Boga, inne zrobiłyby to.

W domu sióstr betanek w Kazimierzu nad Wisłą przebywa około 60 sióstr pod wodzą byłej przełożonej siostry Jadwigi i opiekuna duchowego domu, byłego franciszkanina. Byłych, bo Kościół wykluczył je wszystkich z kościelnej wspólnoty za bunt. Dobrowolnie odcięte od świata i zabarykadowane w swoim domu siostry są przekonane, że na ich przełożoną zstąpił Duch Święty, podobnie jak na brata Romana, któremu wszystko dyktuje Pan Bóg. Jedną z przebywających w kazimierskim domu sióstr jest siostra Mariola. Jej rodzona siostra jeździła wcześniej do Kazimierza na rekolekcje. - Betania to był dla mnie raj – mówi Magdalena Pisarczyk, siostra Marioli. – Tyle życzliwości, miłości, bliskości. Byłam zaskoczona, że takie miejsce w ogóle istnieje. Był moment, że gdyby ktoś powiedział mi ”zostań”, to zostawiłabym rodzinę, szkołę, wszystko – i zostałabym. Magdalena, choć nie stała się jedną z betanek i zawsze była tylko gościem, została przyjęta jak siostra. Uczestniczyła w osobliwych ceremoniach, jak tańczone i śpiewane modlitwy. Siostry potrafiły przekonać ją, że jest wybrana. Ale kiedy pewnego razu razem z matką pojechała odwiedzić Mariolę, wszystko uległo zmianie. - Dzień, kiedy tam pojechałam, był najgorszym w moim życiu – mówi Zofia Pisarczyk, matka Marioli i Magdy. – Widok klasztoru sprawiał wrażenie, jakbyśmy były na cmentarzu – pozasłaniane okna, nikt nie dawał znaku życia. Wołałam ”Mariolciu, Mariolciu”, a okna się zamykały. Matka i siostra Marioli odczuły, że ona i inne betanki odwróciły się od bliskich, od świata, i słuchają tylko tego, co powiedzą im siostra Jadwiga i ojciec Roman. Rodzice innych sióstr próbowały zabrać swoje córki. Tak jak państwo Suwartowie Agnieszkę. Już siedziała w samochodzie, gdy wyciągnęli ją stamtąd ojciec Roman i dwóch ochroniarzy. Matka Marioli boi się, że nie ujrzy już więcej córki. Jest pełna najgorszych przeczuć. W jednym z listów Mariola napisała, że chce spotkać się z nią i z rodziną w niebie, u Taty, jak mówi się w kazimierskiej Betanii o Bogu. Jej lęk wzmogły jeszcze bardziej niepokojące słowa listu, jaki rzekomo inna siostra miała przesłać do rodziny, a który opublikował ”Fakt”. Pisała tam o ”przejściu z ciemności do światła”, ”z zamknięcia na wolność”. Na szczęście dziś okazało się, że list był fałszywy. - Gdyby któraś z sióstr uznała, że trzeba popełnić samobójstwo, i że to jest od Boga, one zabiłyby się – mówi Magdalena Pisarczyk. – Siostry są już tak zaangażowane w Betanię, że zrobią dla niej wszystko. Pod koniec czerwca odbędzie się ostatnia rozprawa o eksmisję przeciwko nielegalnym mieszkańcom klasztoru w Kazimierzu. Nie wiadomo na razie, kiedy wkroczy tam komornik. Zobacz także:Poligony siostry JadwigiZa murami klasztoru

podziel się:

Pozostałe wiadomości