Pułkownik Casanova

- To nie był zwykły Casanova, który dziewczynie ukradł pierścionki. Wiedział, jak podejść ofiarę - słabą, zakochaną kobietę.

Aleksandra Zasławska była dobrze sytuowaną, samotną bizneswoman. Pułkownika Ryszarda G., żonatego lekarza wojskowego, poznała przypadkiem. Jedno spotkanie wystarczyło, by ich życie zmieniło się diametralnie. Pułkownik odszedł od żony, wspólnie z Aleksandrą zaczęli snuć plany na przyszłość. - Pierwszy okres znajomości był wielkim „love story”. Dzwonił kilka razy dziennie, żeby powiedzieć „kocham cię” – wspomina Aleksandra. Zakochana w pułkowniku Aleksandra, chcąc zabezpieczyć byt jego żony oraz syna, opłaciła dokończenie budowy ich domu. Sielanka trwała rok i osiem miesięcy. Pułkownik Ryszard G., pod pretekstem rozwodu i ponownej konieczności zabezpieczenia bytu żony, pożyczył od Aleksandry Zasławskiej 175 tys. dolarów. Po transakcji czar prysł. - Zmienił się jego stosunek do mnie. Wszystko, co dobre, nagle znikło i pojawił się okrutny, straszny człowiek – opowiada Aleksandra. Kobieta zgłosiła do prokuratury sprawę o wyłudzenie pieniędzy. Po dziewięciu latach Okręgowy Sąd Wojskowy skazał pułkownika Ryszarda G. na dwa lata więzienia w zawieszeniu i nakazał mu zwrócić 175 tys. dolarów. Mimo prawomocnego wyroku, Aleksandra Zasławska nie może odzyskać pieniędzy. Nie może ich wyegzekwować także komornik, ponieważ Henryk G. przepisał majątek na syna. Dziennikarzom Uwagi! udało się odnaleźć pułkownika w przychodni, w której prywatnie przyjmuje pacjentki. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy zwróci przywłaszczone pieniądze. - Tym zajmuje się komornik – tłumaczył Henryk G. Aleksandra Zasławska nie spocznie dopóki nie odzyska swoich pieniędzy. - Będę dalej walczyć. Nie chcę się mścić. Chcę mu pokazać, że nie może być bezkarny.

podziel się:

Pozostałe wiadomości