- Intencją naszego programu walki z bezdomnością zwierząt i wprowadzenie tzw. becikowego dla psów jest to, żeby żaden pies nie trafił do schroniska. My chcemy rozwiązać problem nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego, ale i humanitarnego. Te zwierzęta są już przecież pokrzywdzone przez los – tłumaczy Zbigniew Szczepański, wójt Gminy Chojnice. Porzucanie psów przez właścicieli i wysokie opłaty w miejskim schronisku, zmusiły gminę do własnego sposobu rozwiązania problemu bezpańskich zwierząt. W ramach programu „psie becikowe”, gmina proponuje adopcję psów. Zachętą są pieniądze - 500 złotych. - Ważne są dla nas warunki mieszkaniowe, jakie deklaruje osoba, cel adopcji. Przychodzą różne osoby. Są to rolnicy, którzy potrzebują psa do pilnowania obejścia. Są to osoby samotne, które potrzebują towarzysza, rodziny z małymi dziećmi. Ktoś, żeby dostać pieniądze, musi najpierw te pieniądze wydać. Wydaje na psa, kupuje mu karmę, budę, akcesoria i musi się wykazać imienną fakturę. Wtedy może uzyskać zwrot – wyjaśnia Agnieszka Formella, Urząd Gminy Chojnice. - Oczywiście, że spotkaliśmy się z ostrą krytyką, że nie można kupować miłości do zwierząt za pieniądze. Ale jeśli my nie znajdziemy nikogo do przygarnięcia tego psiaka, płacimy 1400 złotych do schroniska. Natomiast my proponujemy 600 złotych i to na zakup rzeczy związanych z przygarnięciem psiaka – mówi wójt gminy. Nowy właściciel psa musi spełnić szereg wymogów, a także zapewnić o humanitarnym traktowaniu zwierzęcia. Jest uprzedzony o możliwych kontrolach. - Pies jest młody, bardzo wesoły. Jeszcze troszkę musimy nad nim popracować. Za psa dostała becikowe, kupiłam kojec, obrożę, zapłaciłam za szczepienie, wizytę u weterynarza. Chciałam mieć psa, bo taki towarzysz to fajna sprawa, przyjdzie przytuli się, pomerda ogonem – mówi Alicja Goc. - Widzę bardzo radosnego żywego psa – potwierdził na kontroli Edwin Czarnowski, Stowarzyszenie Miłośników Zwierząt. Nie wszystkie psy mają tak komfortowe warunki. W innych gospodarstwach kontrole będą musiały być częstsze. - Tu nikt nie sprzątał. W tym wypadku, aż przykro to powiedzieć, bo wystarczyłoby pół godziny pracy a pies miałby przyjemniejsze warunki bytowe. W tej chwili warunki, w których jest przechowywany są niewystarczające. Ten kojec, jeśli przebywa tam zawsze, jest za mały – uważa Roman Rocławski, hycel. Rocznie w gminie Chojnice wyławia się 50 bezpańskich psów. Głównie to zwierzęta porzucane przez turystów. W Chojnicach funkcjonuje miejskie schronisko dla zwierząt. Jednak roczne utrzymanie psa kosztuje tam dziesięć tysięcy złotych. To właśnie główny powód wprowadzenia alternatywy z psim becikowym. - Psie becikowe to decyzja wójta i radnych gminnych. Czy dobra? Czas pokaże. Jestem za tym, żeby w takich przypadkach była wzmożona kontrola, ponieważ to jest łatwy kąsek te 500 czy 600 złotych – uważa Barbara Homa -Bońkowska, Miejskie Schronisko dla Zwierząt w Chojnicach. - W naszym schronisku są 132 psy, 37 koty, 82 adopcje rocznie, nie ma zgonów tych zwierząt. Budujemy hotel dla psów, kuchnię. Każdy pies ma swoją budę, wybiegi, więc opieka jest perfekcyjna. Między innymi dlatego, że jest mniej zwierząt – mówi Arseniusz Finster, burmistrz Miasta Chojnice. - Miasto Chojnice zaproponowało nam w zeszłym roku określony taryfikator cenowy, z którego wynikało, że za przyjęcie każdego pieska musimy zapłacić 10 tys. złotych. Wiele rodzin w Polsce, również w mojej gminie, chciałoby się utrzymywać za te pieniądze. Stąd szukanie tańszej alternatywy ekonomicznej – wyjaśnia Zbigniew Szczepański, wójt Gminy Chojnice. Pomysł becikowych adopcji wydaje się słuszny. Zaniepokoiły nas jednak gminne kontrole, które wydały się zbyt powierzchowne. Wróciliśmy do Chojnic, aby jeszcze raz sprawdzić, w jakich warunkach żyją adoptowane psy. Tym razem zabraliśmy ze sobą wójta. O pomyśle becikowego poinformowaliśmy pogotowie dla zwierząt. - Nie można wypuścić go z kojca, bo ucieka. Wychodzę z nim na smyczy na spacer. Wychodzimy dwa razy po pół godziny, po godzinie – mówi Robert Łoboda, właściciel psa. - Ten pies powinien biegać kilka godzin dziennie. Smycz powinna być dłuższa. Na krótkiej to męka i dla pana i dla psa. Huski to szczególna rasa. Jeśli trzyma się go w zamknięciu, małym kojcu, to się nad nim właściciel znęca psychicznie. Jeżeli państwo mówicie, że związaliście się z tym psem, to na was ciąży odpowiedzialność, żeby zapewnić mu odpowiednie warunki – stwierdził Grzegorz Bielawski, Pogotowie dla Zwierząt. Właściciel huskiego dostał kolejną szansę, może nadal opiekować się psem, ale stan zwierzęcia będzie stale monitorowany przez Pogotowie dla Zwierząt. Pomysł psiego becikowego kopiują też inne gminy.