Pani Wanda od trzech lat przeżywa koszmar. Boi się wejść do swojego mieszkania. Odwiedza je sporadycznie.
- Nie mogę przebywać we własnym mieszkaniu, bo to, co tam się dzieje wpływa niekorzystnie na mój stan zdrowia. Wchodzę do domu jedynie zobaczyć, co zostało zdewastowane – mówi Wanda Majewska.
Kobieta musi korzystać z pomocy swojej rodziny. Od miesięcy nocuje u siostry.
- We własnym mieszkaniu czekają ją tylko awantury i wyzwiska, język rynsztokowy – mówi Anna Grzelakowska, siostra pani Wandy.
Kobiecie pomaga też starsza córka Beata.
- Mama boi się tam przebywać. Ciężko jest też znieść ten zapach w mieszkaniu. Dlatego zwróciliśmy się o pomocy. Chodzi o zdrowie i życie mojej mamy – mówi Beata Modzelewska.
Awantury i smród
Cztery lata temu zmarł mąż pani Wandy. Kobieta opowiada, że nigdy nie miała z nim łatwego życia. Mężczyzna nadużywał alkoholu i często się awanturował. Pani Wanda myślała, że teraz będzie spokojnie żyła. Ale sprowadziła się do niej córka Ewa z konkubentem.
- Gdziekolwiek wynajmowali mieszkanie, to wszyscy mieli ich serdecznie dosyć. Do mnie przyszli i nie muszą płacić. Ona uważa, że mamusia może ją utrzymywać za darmo. Oboje nadużywają alkoholu, zakłócają spokój nie tylko mi, ale również lokatorom.
Kobieta wielokrotnie prosiła córkę, by się uspokoiła. Bezskutecznie.
- Jej konkubent używa w stosunku do mnie słów wulgarnych. Mówi, że mam się walić, a córka dodaje, że miejsce starych dziadów jest na cmentarzu – przywołuje pani Wanda.
Córka kobiety stwierdza, że sama jest ofiarą.
- Oskarżyli mnie o znęcanie. To jest spisek i pomówienie. To podstęp, jeżeli ktoś chce się mnie pozbyć z mieszkania to kłamie i zmyśla. Siedzimy tu jak w więzieniu, jak ona jest to nie mogę się załatwiać. Sikam w worki.
- Pan nie widzi, że jest agresywna, bo zakłada maski – dodaje.
Kobieta bagatelizuje problem smrodu.
- Mi nie przeszkadza jak śmierci, kocham ten zapach. To kwestia przyzwyczajenia. Ludzie też śmierdzą i żyją.
40 interwencji
Tymczasem sąsiedzi podkreślają, że to tylko pani córka pani Wandy jest agresywna.
- Wali mi wycieraczkami w drzwi, wywala różne rzeczy. Ostatnio rzucała butelkami z czwartego piętra. Miałam chorego męża, wyprowadzałam go na balkon, a ona polewała go moczem. Ten pan inaczej się nie odezwie do tej pani [pani Wandy – red.], tylko: „Ty stara ku… nie ma tu dla ciebie miejsca, to jest nasze mieszkanie”.
- Ja zawsze, jak to słyszę, jak oni ją biją czy coś, to dzwonię na policję – dodaje sąsiadka.
Pani Wanda nie ma nagrać, które mogłyby być dowodami w sądzie.
- Nie umiem tego robić, dlatego część rzeczy zapisywałam na kartce. Zapisałam: „Twoja mamusia niech się nie wpi…, bo ja jej pokażę, co to jest znęcanie się. Jak ją je…, to popamięta, ku… stara, odechce jej się dzwonić na policję”.
W mieszkaniu pani Wandy policja w ciągu ostatnich dwóch lat interweniowała 40 razy.
- Objęliśmy tę rodzinę procedurą niebieskiej karty. Założyliśmy ją w kwietniu 2018 roku, drugą w czerwcu 2018 roku. Zawsze stroną agresywną była córka zgłaszającej – mówi podkom. Milena Kopczyńska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pułtusku.
Córka pani Wandy nigdzie nie pracuje. Często można spotkać ją przed blokiem. Tu także spotykaliśmy jej konkubenta.
- To są pomówienia. Wiem, że nic takiego się nie dzieje. To jest konflikt. Pani Wanda ma dwie córki, starszej córce jakoś się w życiu udało. Mają dom. A moja partnerka zawsze była poniżana. Matka nienawidzi córki. Nie wiem, dlaczego, z naszej strony nie ma agresji – mówi Bogdan Lewandowski, partner córki pani Wandy.
Przemoc fizyczna i psychiczna
Okazuje się, że sąd już ponad rok temu orzekł, że córka pani Wandy ma opuścić mieszkanie.
- Standardowo określa się przemoc fizyczną i psychiczną. Z jednej strony mamy sytuację, gdzie dochodzi do rękoczynów między sprawcą a pokrzywdzonym. Z drugiej mamy wyzwiska, wulgaryzmy i inne formy nękania. Sąd na podstawie materiałów dowodowych stwierdził, że takie zdarzenia mają miejsce – mówi Marcin Kojarczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Ostrołęce.
Kobieta stwierdza, że się wyprowadzi, jak mieszkanie do jej burmistrz miasta.
Niedawno prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko pani Ewie i je konkubentowi. Zarzucając im znęcanie się nad panią Wandą.
Kilka dni po naszej interwencji na wniosek policji prokurator zastosował wobec córki pani Wandy i jej konkubenta zakaz zbliżania się, wspólnego zajmowania lokalu i kontaktowania się oraz dozór policyjny. Wczoraj komornik pojawił się w mieszkaniu pani Wandy i potwierdził, że eksmitowani nie mieszkają już z panią Wandą.