Pociągi wiozące uciekających Ukraińców przyjeżdżają do Przemyśla nieregularnie, co kilka, a czasem kilkanaście godzin. Przed dworcem czekają tłumy wolontariuszy, oferujących transport i mieszkanie. Stacja pełna jest ludzi czekających na rodziny, przyjaciół, transport, na pomoc.
- Jedziemy do Libiąża, tam mieszka moja siostra, która wyszła za Polaka. Uciekliśmy, bo blisko domu była jednostka wojskowa, którą bombardują. Do tej pory wszystkie magazyny są w ogniu. Wieś obok zniszczyli, nawet szkoły dla dzieci – opowiada młoda Ukrainka.
- Słyszeliśmy syreny we Lwowie, to było przerażające. Nie wiedzieliśmy, czy wsiadać do pociągu, czy chować się. Wszystkie dzieci płakały – dodaje kobieta.
Zmęczeni i przerażeni
Pani Olena uciekła w czasie bombardowania. Do Lwowa przebijała się dwa dni, do Przemyśla pociągiem jechała 20 godzin. Kiedy wycieńczona wysiadła z pociągu w Przemyślu, długo nie mogła znaleźć Polaków, którzy po nią przyjechali. Na szczęście w końcu się odnaleźli.
- Dwa dni temu wyjechałam z Charkowa. Było silne bombardowanie centrum miasta. Wsiadłam w pierwszy możliwy autobus do Lwowa, którym jechałam 30 godzin. Potem jechałam do granicy z przyjaciółmi samochodem i staliśmy tam ponad 10 godzin. Zrozumieliśmy, że będziemy tam stać jeszcze kilka dni. Było tam więcej niż 1500 samochodów, więc wróciliśmy do Lwowa i przyjechaliśmy tu po trzech dniach – mówi pani Olena.
Nie wszyscy uchodźcy mają do kogo jechać. Są zagubieni i przerażeni.
- Jesteśmy bardzo zmęczeni, zapłakani. Przez 10 godzin staliśmy w pociągu, spaliśmy w przejściach, bez jedzenia. Dopiero tu przed waszą granicą ludzie przynieśli wodę i żywność. Przyjechaliśmy do Polski, bo jest najbliższą, bezpieczną granicą. Nie znamy tutaj nikogo – słyszymy od jednej z Ukrainek.
Pociągi ze Lwowa są bezpłatne. Polskie Koleje Państwowe uruchomiły także darmowe pociągi z Przemyśla do największych miast w Polsce.
- Mieszkamy w obwodzie łuckim. Bombardują nas tam. Czekaliśmy kilka dni… Wujek, bracia, tata zostali, żeby walczyć. Pójdą do wojska, ja też chciałam, ale powiedzieli mi, żebym wywiozła dzieci. Nie umiem strzelać, ale mogłabym pomóc w czymkolwiek innym, np. w pomocy medycznej. Dziękujemy wam, Polacy za to, co dla nas robicie – słyszymy od jednej z kobiet.