Przemoc sposobem na efektywny trening?

TVN UWAGA! 3644015
TVN UWAGA! 139182
Szarpanie, wbijanie w ciało paznokci, policzkowanie - takie metody podczas treningów akrobatyki miała stosować Brygida S. I choć sprawa trafiła do prokuratury, a ta, potwierdziła, że trenerka używała przemocy, postępowanie umorzono. Prokuratorzy stwierdzili, że zachowanie trenerki związane było bądź z wykonywanymi przez pokrzywdzone ćwiczeniami, bądź ich wyglądem, a zatem aspektami, niezbędnymi do zdobywania najwyższych miejsc na zawodach. Szokujące jest również to, że środowisko akrobatów przynajmniej od 10 lat wiedziało o metodach trenerki, ale milczało.

Brygida S. to legenda polskiej akrobatyki sportowej. Jest najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii. Zdobyła w sumie 26 medali na najważniejszych zawodach, takich jak Mistrzostwa Europy czy Mistrzostwa Świata. Po zakończeniu kariery została trenerką. - Ja nie podważam autorytetu Brygidy. Pomimo wszystkich rzeczy Brygida jest dobrym fachowcem, zna kunszt. Zawsze była nastawiona na sukces. Niezależnie od zdobytego wyniku, to ona była motorem w tym zespole. Nie traktowała równorzędnie swoich partnerów. Była osobą agresywną. Przykładem jest chociażby bezpośrednio przed występami targanie za włosy swojej partnerki. Nie wychodziły wtedy elementy i właśnie w ten sposób zareagowała – opowiada Andrzej Sokołowski, trener akrobatyki sportowej. Jedną z ofiar Brygidy S. była jej podopieczna Lena. Dziewczynka regularnie słyszała pod swoim adresem wyzwiska. W końcu nie wytrzymała. Kiedy podczas obozu trenerka uderzyła ją w twarz, opowiedziała o tym rodzicom. Ci natomiast przenieśli córkę do innego klubu i napisali oficjalną skargę na zachowanie trenerki do Podkarpackiego Związku Akrobatyki Sportowej. - Pani trener przysłała pisemne wyjaśnienie. Informuje w nim, że opisany incydent na obozie w Świdnicy nie miał miejsca. Pisze, że jako trener, jest osobą wymagającą i ma świadomość, że ciężka i regularna praca w tej dyscyplinie może przynieść pożądane efekty. Wcześniej na tę trenerkę skarg nie było – mówi prezes Podkarpackiego Okręgowego Związku Akrobatyki Sportowej, Tadeusz Kaplita. Podkarpacki Związek Akrobatyki Sportowej zawiadomił prokuraturę, o możliwości popełnienia przestępstwa. Ta jednak umorzyła postępowanie. Mimo iż potwierdziła, że podczas treningów rzeczywiście dochodziło do szarpania zawodniczek, wyśmiewania, grożenia, czy braku asekuracji ich upadków. Zdaniem prokuratora związane to było bądź z wykonywanymi przez pokrzywdzone ćwiczeniami, bądź ich wyglądem, a zatem aspektami, niezbędnymi do zdobywania najwyższych miejsc na zawodach. - Zachowanie trenerki nie było ukierunkowane na krzywdzenie dzieci, na zadawanie im krzywdy fizycznej czy moralnej. Jeżeli ktoś znęca się nad dzieckiem, chce mu zadać cierpienie fizyczne czy też skrzywdzić go psychicznie, to jest to przestępstwo. A to zachowanie trenerki prokurator ocenił jako zachowanie, które nie miało na celu znęcania się nad dzieckiem – komentuje stanowisko prokuratury Łukasz Harpula z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. - W żadnej dziedzinie sportu tego typu zachowań się nie akceptuje i zabrania się ich stosowania. Gdyby nauczyciel pozwoliłby sobie na takie zachowanie wobec ucznia zostałby natychmiast zawieszony w prawach nauczyciela, zostałby pozbawiony możliwości wykonywania tego zawodu. Trener także jest pedagogiem – odpiera uzasadnienie prokuratury Marzanna Herzig. psycholog sportu, AWF Kraków. Po tym, jak do prokuratury wpłynęła skarga na Brygidę S., Polski Związek Akrobatyki Sportowej zawiesił jej licencję trenerską. Jednak po umorzeniu sprawy odwiesił ją.Rodzice dzieci złożyli już do sądu zażalenie na decyzję prokuratury. - To jest absurdalny żart po prostu. Prokuratura umarza śledztwo, nie przesłuchując nawet naszej córki? Jeżeli to jest robione dla dobra dziecka, to ja nie umiem wychowywać dziecka. Ja nie wiem jak to się robi, bo działanie prokuratury zaprzecza wszystkiemu. Z tego co wiem, gdybym ja uderzył swoje dziecko, to mogę stracić do niego prawa. Zatem jakim prawem ktoś bije moje dziecko? Ja nie prosiłem nigdy o sukces za wszelką cenę. Prosiłem tylko żeby trenować moje dziecko. Owszem, chciałem żeby było jak najlepsze, ale na pewno nie takim kosztem – ubolewa Dawid Skowroński, ojciec Leny. Dziś sąd uchylił postanowienie prokuratury o umorzeniu postępowania. Prokuratura ma raz jeszcze przyjrzeć się tej sprawie i ponownie przesłuchać świadków oraz uzupełnić materiał dowodowy. Z kolei Polski Związek Akrobatyki Sportowej, po doniesieniach medialnych, ponownie zawiesił licencję trenerską Brygidzie S.

podziel się:

Pozostałe wiadomości