W połowie sierpnia policja otrzymała informację, że po ulicach Pruszkowa jeździ samochód prowadzony przez pijanego kierowcę. Gdy ten zorientował się, że jest śledzony, zaczął uciekać. Policji udało się go jednak dogonić. W samochodzie było trzech mężczyzn i wszyscy zostali odwiezieni do izby wytrzeźwień. Sprawa trafiła do prokuratury, ta jednak umorzyła śledztwo z powodu … braku dowodów. Zdziwienie policjantów było ogromne, bo wina zatrzymanych wydawała się im oczywista. Pijani mężczyźni próbowali wręczyć policjantom pieniądze za ”załatwienie sprawy”. Funkcjonariusz nagrał całą rozmowę na dyktafon. Sęk w tym, że w protokole przekazanym prokuraturze zabrakło najważniejszych, ostatnich dwóch zdań z propozycją wręczenia pieniędzy. Stało się tak, ponieważ przy spisywaniu nagrania wyładowała się bateria w telefonie. Policjanci pisząc protokół dokładnie w nim zaznaczyli, że ze względów technicznych odsłuchanie zostało przerwane. Niestety, prokurator prowadzący sprawę nie był zainteresowany przesłuchaniem taśmy i swoją decyzję oparł tylko na protokole. Reporterowi UWAGI! udało się zdobyć nagranie. Oto jego treść: - Dogadajmy się – jesteś człowiekiem? Kolega ma 500, ja mam 500 - nie da się tego załatwić? – pyta jeden z zatrzymanych. - Co ty, oszalałeś? Nie! – odpowiada policjant. Katarzyna Pyrkowska z Prokuratury Rejonowej w Pruszkowie zapewnia, że śledztwo było przeprowadzone bardzo dokładnie: - Sprawy dotyczące próby wręczenia korzyści majątkowej są przez nas wyjątkowo dokładnie badane i analizowane – mówi. Jej zdaniem całą winę ponoszą policjanci, którzy nie spisali w protokole całej rozmowy. Pani prokurator nie potrafi jednak wytłumaczyć, dlaczego prowadzący sprawę zlekceważył zeznania policjantów i nie przesłuchał taśmy. Zdaniem prokuratury jednoznaczne zeznania policjantów i taśma to za mało, by oskarżyć pijanego kierowcę, który w dodatku chce przekupić funkcjonariusza.