- Tata miał problemy ze zdrowiem, ale nie dotyczyły one tego co okazało się kluczowe. Nie skarżył się wcześniej na problemy z sercem i tego dla nas to była zupełnie nagła sprawa. Jeszcze tego samego dnia, dwie godziny wcześniej normalnie rozmawiałem z tatą przez telefon. Później jak ja dostałem telefon od wujka to był ogromny szok. Poczuł się źle, miał problemy z oddychaniem – wspomina syn zmarłego, Michał Saramak. Rodzina odwiozła mężczyznę do pobliskiego szpitala w Iłży. Pan Marek trafił na izbę przyjęć. Szansą na uratowanie pacjenta, według lekarza był zabieg koronografii, a taki mógł być wykonany w odległym o dwadzieścia kilometrów szpitalu w Starachowicach. - Lekarz wzywał szybko pogotowie, prosił, błagał. Oni powiedzieli, że taki mają system. Powiedział, że ma gdzieś system, ratujcie człowieka, ja jestem lekarzem – opowiada Stanisław Wyrębkiewicz. Pogotowie odmówiło wysłania karetki. Stan pacjenta z minuty na minutę pogarszał się. Lekarz znów zadzwonił na pogotowie. Ponownie prosił o pomoc. W tym samym czasie, przed szpitalem stała wolna , systemowa karetka reanimacyjna. Dyspozytorka nie wydała zgody na jej użycie, wysłała natomiast inną, transportową. - Pacjent był w izbie przyjęć, gdzie dojechał sam. Doktor prosił mnie o transport karetką ratownictwa medycznego. Są pewne procedury , których nie możemy łamać i zdecydowałam, że będzie to transport karetką systemową wg prawa. Gdyby jeszcze raz zdarzył się taki wypadek postąpiłabym podobnie - tłumaczy swoje decyzje Magdalena Maksym, dyspozytorka pogotowia. Według procedur, systemowych karetek pogotowia, nie można wykorzystywać do transportów między szpitalnych. Za nieprzestrzeganie tych przepisów, Narodowy Fundusz Zdrowia, nakłada na placówki pogotowia, wysokie kary finansowe. - W tym konkretnym przypadku, o którym Pani mówi karetka systemowa powinna była przyjechać. Nie wiem jak wyglądała rozmowa dyrektora z dyspozytorką pogotowia. W tym przypadku sądzę, że człowiek zawinił. Przepisy są doprecyzowane i karetka reanimacyjna jest do ratowania zdrowia i życia ludzkiego. Jeśli stoi ona pod szpitalem to powinna być rozdysponowana. – komentuje sytuację Krzysztof Bąk z Ministerstwa Zdrowia. O zbadanie i wyjaśnienie okoliczności śmierci, rodzina zmarłego, chce wystąpić do prokuratury.