Prawo na śmietniku

Setki dokumentów z procesów i dane osób w nich uczestniczących wylądowały na śmietniku koło sądu w Olkuszu - także akta jednej z afer gospodarczych. Winnych nie ma.

- Przechodziłem koło sądu, zawiał wiatr i wyrok mi się przyczepił do nogi – opowiada Daniel K., który pierwszy znalazł dokumenty z olkuskiego sądu. – Sporo tego było: część w workach nylonowych, część fruwała po okolicy. Wśród dokumentów wyrzuconych na śmietnik znajdowały się wyroki sądowe, protokoły z rozpraw i opinie biegłych – wszystko z pełnymi danymi stron postępowań: sprawców, pokrzywdzonych i świadków. Niektóre dokumenty były zupełnie nienaruszone, niektóre podarte tylko dwie lub cztery części. Wystarczyło tylko kilka chwil, aby je poskładać i przeczytać. Co szokujące, wśród znalezionych materiałów większość dotyczyła spraw, które wciąż się toczą! Co na to władze Sądu Rejonowego w Olkuszu? Wiceprezes Małgorzata Jachowicz – Polak nie potrafi ocenić, czy pokazane jej przez dziennikarza UWAGI! dokumenty faktycznie pochodzą z olkuskiego sądu. Wobec tego jej zdaniem przedwczesne byłoby też złożenie doniesienia do prokuratury. A tym bardziej – szukanie winnych. Jedyne, co można było zrobić, to zabezpieczyć się przed ponownym wyrzuceniem akt na śmietnik. - Prezes sądu podjął działania prewencyjne – mówi. – Odbyło się zebranie, na którym przypomniano pracownikom o spoczywających na nich obowiązkach. Innego zdania jest Małgorzata Kałużyńska, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. To, co stało się w Olkuszu nazywa wprost naruszeniem prawa. - To ewidentne naruszenie przepisów ustawy o ochronie danych osobowych – mówi. – Te dokumenty powinny zostać dostarczone prokuraturze, a ta powinna ocenić, kto odpowiada za tak ewidentne naruszenie prawa. To jednak nie sąd, ale reporter UWAGI! dostarczył znalezione na śmietniku dokumenty do Prokuratury Rejonowej w Olkuszu. Teraz prokuratura określi wagę zawartych w nich informacji i sprawdzi, czy pisma te znikły z akt czy są jedynie brudnopisami sędziów. Już teraz można jednak ocenić wagę wyrzuconych dokumentów na jednym choćby przykładzie. Na śmietnik pod sądem trafiły dokumenty z procesu byłego posła AWS Marka Kolasińskiego. To była jedna z największych afer gospodarczych w naszym kraju. Kolasiński wyłudził ze skarbu państwa i banków około 70 milionów złotych. Poszukiwany międzynarodowym listem gończym, po prawie dwóch latach został zatrzymany na Słowacji. Po deportacji do Polski, jego sprawa trafiła między innymi do olkuskiego sądu. Na śmietniku znalazły się zeznania biegłego, który wykazał nadużycia w księgowości firmy Kolasińskiego. Jednak i to nie skłoniło pani wiceprezes do działania.---strona--- - Nie sprawdziłam akt sprawy pana Kolasińskiego – mówi. – Bo nie mam podstaw do podejrzeń, że czegokolwiek w nich brakuje. Sprawa byłego posła jest na wokandzie i nie sądzę, by zginęło cokolwiek z akt. Materiały, które udało się zebrać reporterowi UWAGI! to jedynie niewielka część tego, co znajdowało się przy śmietniku. Nie wiadomo, co stało się z resztą. Możliwe, że wiele dokumentów trafiło do innych osób. Nietrudno wyobrazić sobie, co może się stać, gdy np. zeznania świadków trafią w ręce przestępców. Pozostaje też pytanie, czy to, co się stało to „tylko” efekt niechlujstwa i bałaganu w sądzie, czy też rozmyślne działanie, którego celem było zniszczenie niewygodnych dokumentów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości