Prawo łagodne dla prokuratora

Trzeba było prawie dziesięciu lat, żeby sąd skazał prokuratora, który prowadząc samochód w stanie nietrzeźwym, zabił człowieka.

Do wypadku doszło w maju 1995 r. w Ustroniu. Prokurator Zbigniew T. nagle zjechał na lewy pas ruchu i potrącił pieszego. Ofiara zmarła na miejscu. Już kilka godzin po wypadku okazało się, że nie można precyzyjnie odtworzyć jego przebiegu. Samochód został natychmiast przestawiony w inne miejsce, a badanie alkomatem zrobiono dopiero trzy godziny po wypadku. Test wykazał 0,4 promila alkoholu we krwi Zbigniewa T., czyli jedną dziesiątą mniej niż norma, po przekroczeniu, której kierowcę można oskarżyć o popełnienie przestępstwa. Prokurator, która badał sprawę wypadku zwrócił się do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie o opinię w sprawie wyników badań alkomatem. Zadał jednak nieprecyzyjne pytania i ekspertyza IES niczego nie wyjaśniła. - Do naszych obowiązków należało udzielenie odpowiedzi na pytania zawarte w postanowieniu prokuratury, na żadne inne – tłumaczy się Jerzy Łabędź z IES. Błędy policji i prokuratury doprowadziły do tego, że proces przeciągał się. Dopiero po siedmiu latach zapadł wyrok. Zbigniew T. został uniewinniony. - Niemożliwe było ustalenie przebiegu wydarzenia – tłumaczy sędzia Henryk Musiał z Sądu Rejonowego w Dąbrowie Górniczej. – Zaraz po wypadku pozacierano ślady, postępowanie przygotowawcze zostało źle przeprowadzone. Rodzina ofiary złożyła apelację od wyroku i sąd nakazał biegłym uzupełnienie wcześniejszej ekspertyzy. W nowej opinii biegły stwierdził, że niemal na pewno prokurator w chwili wypadku miał powyżej pół promila, czyli był pijany. W zeszłym tygodniu zapadł kolejny wyrok: dwa lata w zawieszeniu na trzy i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez dwa lata. Bliscy zmarłego wyrok przyjęli z ulgą, choć sprawy nie uważają za zakończoną. - Jako człowiek działający w wymiarze sprawiedliwości, powinien mieć zakaz wykonywania zawodu – mówi o skazanym Jan Cieślar, krewny ofiary. Tymczasem Zbigniew T. w trakcie trwania procesu, zamiast zakazu - dostał awans. Dopiero teraz, po ogłoszeniu najnowszego wyroku sądu został zawieszony. - Gdyby ten wypadek spowodował zwykły człowiek, już dawno byłby skazany – mówi matka ofiary. – Jestem pewna, że gdyby media nie zajęły się tą sprawą, to winowajca byłby uniewinniony.

podziel się:

Pozostałe wiadomości