W pierwszym łączeniu z Norwegii Marek Kamiński i Jasiek Mela zgodnie mówili, że wszystko jest w porządku, a wyprawa przebiega zgodnie z planem. Na Spitsbergenie jest cieplej niż się spodziewali, doskwiera im tylko silny wiatr. Jak mówi Marek Kamiński, przez te dwa dni treningu, udało im się dokładnie sprawdzić wiązania nart, bo o to martwili się najbardziej. Jasiek miał możliwość krótkiej rozmowy ze swoimi rodzicami i najlepszym przyjacielem Michałem. Rodzice przyznają, że bardzo tęsknią za synem. - Tęsknie bardzo za Jaśkiem - mówi mama 15-latka. - Chcę żeby pamiętał, że najważniejsze jest to, iż w ogóle zdecydował się na tę wyprawę, a nie samo zdobycie bieguna - mówi Urszula Mela. - Pamiętaj, że idziesz na Biegun Północny w imieniu wszystkich niepełnosprawnych - dodaje Michał. Marek Kamiński i Jasiek Mela oraz dwaj pozostali polarnicy w niedzielę wylecieli na Spitsbergen. Tam spędzą ponad tydzień. Będą aklimatyzować się i przyzwyczajać do niskich temperatur. Potem polarnicy wylatują na Arktykę na 89 równoleżnik północny a z stamtąd już bezpośrednio zaczyna się marsz na Biegun Północny. Przed nimi ponad 100 kilometrów do pokonania w bardzo niskich temperaturach i na niebezpiecznym terenie. Z podróżnikami będziemy się łączyć przez telefon satelitarny. Będą relacjonować wydarzenia i dzielić się swoimi wrażeniami. Zapraszamy do śledzenia wyprawy Marka Kamińskiego i Jaśka Meli na stronach internetowych naszego programu.