Powroty z wakacji. Nasi reporterzy ruszyli na trasy

TVN UWAGA! 269797
617 osób zabitych, ponad osiem tysięcy rannych w siedmiu tysiącach wypadków. To bilans wakacji na polskich drogach. Mimo że zdarzeń jest o 10 procent mniej niż rok temu, statystyki są zatrważające. Nasi reporterzy sami ruszyli w trasy zobaczyć jak wyglądają powroty z wakacji.

Reporterzy wyruszyli z trzech popularnych, wakacyjnych kurortów. Ich celem było bezpieczne i sprawne dojechanie przed siedzibę TVN w Warszawie.

– Nie przejechaliśmy nawet rogatek Zakopanego, a napotkaliśmy już pierwszy korek. Zakopianka stała się legendarna ze względu na swoje korki. Mój przyjaciel opowiadał historię, jak jechał do Krakowa aż osiem godzin – mówi reporter Maciej Dopierała, który jechał ze stolicy Tatr.

Zadzwoniliśmy do komendy policji w Zakopanem, by zapytać, co robią, żeby pomóc kierowcom, w tym trudnym okresie.

- Jest taki korek przez cały sierpień, bo [drogowcy – dop. red.] wymyślili prace w takim okresie. Nie mam policjantów, żeby stali tam całymi dniami i kierowali ruchem, bo mamy poważniejsze zdarzenia – usłyszeliśmy od funkcjonariusza.

Łamane przepisy

Z Rucianego-Nidy na Mazurach motocyklem wracał reporter Jakub Dreczka. Nawigacja pokazała, że najszybsza w tym wypadku jest trasa przez Ostrołękę.

- Korków nie ma. Są tylko momenty, że samochody jadą w grupkach, tak jakby kilka rodzin zmówiło się i jechało razem – mówi reporter.

Częstym powodem korków są remonty.

- Dojechaliśmy do mostu budowanego w Poroninie. Nikogo na budowie nie widać. Nie ma też policji – mówi Maciej Dopierała.

Na trasie z Zakopanego, w okolicach Myślenic nasz reporter natrafił na samochód, który wjechał do rowu.

Chałupy-Warszawa

Z nad morza wracał reporter Mateusz Sadowski. O pomoc w wyborze trasy poprosiliśmy dyżurnego informacji drogowej, która działa pod numerem telefonu 19 111.

Usłyszeliśmy, że mimo pięciokilometrowego korka przed bramkami w Toruniu najszybciej będzie dojechać autostradą A1.

Informacje o utrudnieniach można sprawdzić poprzez stronę interntową, co w trasie jest kłopotliwe. Specjalnej aplikacji telefonicznej nie ma.

Za przejazd autostradą A1 od kilku miesięcy można płacić przy pomocy aplikacji na telefon komórkowy, bez pobierania biletu i zatrzymywania się na bramach.

- Przy wjeździe przy, którym działa aplikacja ustawiają się także kierowcy, którzy pobierają bilet. To, że zainstalowałem sobie aplikację teoretycznie powinno spowodować, że przejadę bez kolejki. Ale nic się nie zmienia – wskazywał Mateusz Sadowski.

Na stacji paliw przy A1 największa kolejka ustawiła się do dystrybutora LPG.

- Dużo Polaków ma w samochodzie gaz, bo jest taniej. Zaoszczędzają pieniądze, ale tracą czas na stacji, która ma jeden dystrybutor. Mogłoby ich być trochę więcej – wskazywał Sadowski.

Kolejki były także w jednym z popularnych fast-foodów.

- Bywało gorzej, kiedyś czekaliśmy kilka godzin, żeby tylko wjechać na stację benzynową – mówi mężczyzna, którego spotkaliśmy w lokalu.

Przed bramkami na A1 korek miał około cztery kilometry. Okazało się, że część kierowców wybierała drogę na skróty, korzystając z pasa awaryjnego.

Rekord? 12 godzin

Wracamy do Jakuba Dreczki.

- Plusem lokalnych dróg jest to, że można zsiąść z motocykla i odpocząć. Na autostradzie nie można się zatrzymać. Trzeba jechać na MOP (Miejsce Obsługi Podróżnych), albo poszukać stacji benzynowej – mówi reporter.

Polacy, którzy jadą do swoich domów i łamią przepisy ruchu drogowego to prawdziwe utrapienie dla mieszkańców małych miejscowości.

- Niektórzy kierowcy spieszą się, ale chyba na drugi świat. Nieraz nie ma jak przejść na drugą stronę drogi. Jadą 80-100 km/h – mówią.

O podobnej godzinie do Warszawy przyjechał Mateusz i Jakub. Najdłużej swoją trasę pokonywał Maciej, który dołączył reszty po dwóch godzinach.

- To mój osobisty rekord na trasie Zakopane-Warszawa. Jedyne 12 godzin. Problemem był brak organizacji ruchu na zakopiance - mówi Dopierała.

podziel się:

Pozostałe wiadomości