- Głównym powodem problemów w tej rodzinie jest porzucenie przez matkę – uważa Agnieszka Zagórska, krewna rodziny. Trzy lata temu kobieta nikomu nic nie mówiąc wyszła z domu. - Byłem zdziczały. W szoku byłem. Od tego czasu nie kontaktowała się z nami. Ani głupiej kartki na imieniny, czy urodziny nie przysłała – mówi mąż kobiety. Policja znalazła matkę chłopców. Ta zastrzegła jednak, aby nie informować rodziny o miejscu jej pobytu. Synami musiał zaopiekować się ojciec. - Wychodzi i nie wraca niezależnie od tego, co zostawia za sobą. Ostatni raz mieliśmy z chłopcami kontakt w Wigilię. W piecu nie było napalone. Siedziały takie trzy kurki przytulone pod kołdrą i oglądały telewizor. Nie wiem, gdzie był ojciec– mówi pani Agnieszka, ciotka chłopców. Ojciec chłopców jest bezrobotny. Pomaga mu opieka społeczna, odwiedza go kurator. W dodatku wraz z ojcem i dziećmi mieszkał przez pewien czas bezdomny mężczyzna poznany w barze. Wcześniej przebywał w więzieniu za kradzież i niepłacenie alimentów. - Za głupoty siedział. Nie zamordował przecież nikogo – tłumaczył ojciec chłopców. Mimo to opieka społeczna nie widzi żadnych problemów. - Uważam, że w tej rodzinie sytuacja się obecnie stabilizuje. Wiedzieliśmy, że mieszkał tam człowiek i pracownik socjalny był w tej rodzinie bardzo często – mówi Bogusława Balcerek z ośrodka pomocy społecznej. Dzieci nie żalą się na dom, więc szkoła też nie widzi powodu do obaw. - Te dzieci nie mają problemów w domu. Nie skarżą się, że jest im źle. I póki ma się nimi kto opiekować, to takiej sytuacji nie będzie – uważa Małgorzata Krawet, dyrektorka szkoły.