Porządki w Indesicie

Po tragicznym wypadku w fabryce Indesitu w Łodzi, gdzie pracownika przygniotła prasa do wygniatania blach, doszło do pobicia jednego z kierowników. Śledztwo potwierdza, że śmierć człowieka była wynikiem skandalicznego zaniedbania zasad bezpieczeństwa.

Miesiąc temu zajmowaliśmy się sprawą śmierci Tomasza Jochana, który zginął przygnieciony prasą hydrauliczną w fabryce Indesit w Łodzi. Po skończeniu zmiany prawdopodobnie chciał ją oczyścić. Wszedł do środka przekonany, że nic mu nie grozi. Nagle maszyna ruszyła. Mężczyzna, przygnieciony przez dwutonowy stempel, zginął na miejscu. Żona Tomasza Jochana rozpoczęła własne śledztwo. Od kolegów Tomka dowiedziała się, jak nagminnie łamane były zasady bezpieczeństwa w Indesicie. Dowody przekazała prokuraturze. Śledczy potwierdzili jej podejrzenia. - Nie był uwzględniony wymóg wyłączania maszyny przed czyszczeniem – mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Nie stosowano także podpór zabezpieczających, biegli stwierdzili też fakt zablokowania czujników drzwi siatki zabezpieczającej. Tuż po wypadku zarząd firmy Indesit zapewniał, że wszystkie nieprawidłowości zostaną natychmiast usunięte. Zdobyliśmy jednak nagranie wykonane tydzień po tragedii kamerą w telefonie. Choć jego jakość jest słaba, można zobaczyć, że prasa pracuje, mimo iż drzwi do urządzenia są otwarte. To wbrew wszelkim zasadom bezpieczeństwa. - Jeśli taka sytuacja, jak na zdjęciach miała miejsce, to winę ponosi kadra kierownicza, która nie dopilnowała przestrzegania przepisów bhp przez pracowników – mówi Marian Kozłowski z Państwowej Inspekcji Pracy w Łodzi. W czasie, gdy prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy prowadziły swoje postępowania, pracownicy sami postanowili wymierzyć karę ludziom, których uznali za odpowiedzialnych za śmierć kolegi. Dotkliwie pobili jednego z kierowników i pocięli mu twarz brzytwą. Na razie policja nie ustaliła, kto to zrobił. Prokuratura nie wyklucza tezy, że tłem zdarzenia mogła być napięta sytuacja w Indesicie po śmierci Tomasza Jochana, a za pobiciem mogą stać sami pracownicy. Teraz aby zapobiec podobnym zdarzeniom, niektórzy z kierowników odwożeni są do domu przez ochroniarzy wynajętych przez firmę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości