Dwa lata temu w Pabianicach 13-latni Damian wyszedł z psem na spacer. Nie wrócił do domu. Został pobity i powieszony przez trzech nastolatków. - Pamiętam do dzisiaj jak go znalazłam. Ręce miał złożone, był jeszcze ciepły. Zaczęłam go reanimować. Nie zauważyłam sznurka na szyi. Dopiero po fakcie – mówi Małgorzata Grala, matka zamordowanego chłopca. O zabójstwo zostali oskarżeni 16-letni Krzysztof K. i Przemysław S. oraz 17-letni Michał P. - Nie mogę do dzisiaj zrozumieć, dlaczego to się stało. Oni się znali – dziwi się matka zamordowanego chłopca. W trakcie śledztwa dwaj ze sprawców przyznali się do zabójstwa. Damian miał podobno na nich krzywo spojrzeć lub źle się o nich wypowiedzieć. - Pozbawienie życia 13-latka, bo doszło do jakiejś wymiany zdań, nie może stanowić racjonalnego i logicznego motywu – uważa Grażyna Kowalska-Gaweł z Prokuratury Rejonowej w Pabianicach. Chociaż dwóch oskarżonych od początku przyznawało się do morderstwa, niespodziewanie odwołali wszystkie zeznania. Zdaniem obrońcy jednego ze skazanych, była to świadoma gra. Dzięki temu, chłopcy mieli być lepiej traktowani w więzieniu. - Takim, którzy się przyznają, ręki się nie podaje. Nie ważne, jakie są fakty. Lepiej być w zakładzie karnym skazanym za niewinność – mówi mec. Krzysztof Sernecki, obrońca jednego ze skazanych. Sąd wymierzył chłopcom najwyższy wymiar kary – 25 lat pozbawienia wolności. Wydając taki werdykt stwierdził, że sprawcy byli świadomi tego, co robią. Na dodatek zbrodnia nie wywarła na nich żadnego wrażenia. Jeden ze sprawców po morderstwie spokojnie oglądał w domu film. Drugi poszedł na dyskotekę. - Nawet osoby o niskim poziomie intelektualnym, a taki poziom reprezentują oskarżeni, wie, że zaciskanie pętli na szyi człowieka doprowadza do śmierci – tłumaczył sędzia. Kim są młodzi zabójcy? Krzysztof K., Michał P. i Przemysław S. to mieszkańcy najbiedniejszej dzielnicy Pabianic. Wszyscy mieli konflikty z prawem i kontakty z sądami. Krzysztof K. w dniu popełnienia morderstwa miał 16 lat. Od wielu lat jest pod opieką kuratora. Na swoim koncie ma włamania, kradzieże, czyn lubieżny. Sąd postanowił umieścić go w ośrodku resocjalizacyjnym. Chłopak przebywał też w domu dziecka. Po raz pierwszy Krzysztof K. miał konflikt z prawem w wieku 7 lat. - Zamęczył kota. Dla niego nie było to niczym nagannym. Mówił, że to było śmieszne – przypomina Barbara Stefanowicz-Soszyńska, przewodnicząca wydziału rodzinnego i nieletnich Sądu Rejonowego w Pabianicach. Równie bogaty życiorys ma Michał P., który w chwili zbrodni miał 17 lat. Był pod opieką kuratora. Miał sprawy za rozboje i kradzieże. Trafił do ośrodka resocjalizacyjnego. Przez trzy lata chodził do pierwszej klasy gimnazjum. Częściej był na wagarach niż na lekcjach. Pedagog szkolny przyznaje, że nikt nie mógł sobie z nim poradzić. To szkoła złożyła wniosek o umieszczenie nastolatka w placówce wychowawczej. - Niestety przegrywaliśmy z jego toksyczną rodziną i środowiskiem. Towarzystwo było dla niego atrakcyjniejsze, niż obowiązek w szkole – mówi Wojciech Kania, pedagog szkolny z Gimnazjum nr 3 w Pabianicach. Najmniej przewinień miał na swoim koncie Przemysław S., choć i on za pobicie dwóch osób otrzymał opiekę kuratora sądowego.