Historię Nel dwukrotnie pokazywaliśmy w Uwadze! W oskrzelach półtorarocznej Nel tkwiła 21-milimetrowa igła. Pomimo prób lekarzom nie udało się jej usunąć.
Nel chorowała od urodzenia, słabo widziała i słyszała, oddychała przez rurkę tracheostomijną. W grudniu trafiła do warszawskiego szpitala przy ulicy Niekłańskiej z ciężkim zapaleniem płuc i sepsą. Po dwóch tygodniach, wypisano Nel do domu z igłą w oskrzelach.
Dziecko po trzech godzinach wrócił do tego samego szpitala w stanie krytycznym, wtedy okazało się, że na zdjęciu RTG zrobionym podczas pierwszej hospitalizacji, w ciele Nel znajduje się igła.
W lutym Nel trafiła do innego warszawskiego szpitala przy ulicy Żwirki i Wigury, tam lekarze podjęli się operacji wyciągnięcia igły. Bezskuteczną.
Nel pozostała w szpitalu. Na skutek pożaru na oddziale, dziewczynka znów trafiła do szpitala przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie. Jej stan jednak pogarszał się, była utrzymywana za pomocą respiratora.
- Dostałam telefon ze szpitala, że Nelka nie żyje. Zmarła z powodu niewydolności wielonarządowej - mówi matka dziewczynki.
Sprawę cały czas bada prokuratura.
- Mamy do czynienia nie tylko z bezpośrednim narażeniem na niebezpieczeństwo utraty życia, ale także z nieumyślnym spowodowaniem śmierci. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona w najbliższych dniach. Zabezpieczymy przedmiot, który dostał się do dróg oddechowych dziewczynki. To będzie dowód rzeczowy - mówi Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.