Policjanci skazani za wypełnianie obowiązków

Policja powinna stanowczo rozprawiać się z przestępcami. Pojawiają się propozycje, by zwiększyć jej uprawnienia. Czy jesteśmy na to przygotowani? I paradoksalnie – czy przygotowany jest na to nasz wymiar sprawiedliwości?

Policjanci wciąż boją się użyć pistoletu czy pałki, nawet w sytuacji zagrożenia życia, bo może się to dla nich skończyć oskarżeniem o przekroczenie uprawnień. Właśnie tak było w przypadku dwóch pruszkowskich policjantów. W kwietniu 2002 r. w znanym z awantur barze w Pruszkowie interweniował patrol. Doszło do szarpaniny między policjantami i chuliganami. - Wpadliśmy do zagajnika, gdzie bili się ludzie – opowiada Piotr Pozaroszczyk z Komendy Miejskiej Policji w Pruszkowie. – Wołamy: „Policja!”. Jeden z nich zadał mi kilka ciosów w tułów, w głowę, wytrącił mi radiotelefon. Obezwładniłem go, chciałem go skuć, wtedy następny się rzucił na mnie. - Wyciągnęliśmy pałki, ale to podziałało na nich jak płachta na byka – mówi Oktawian Pietrzak, drugi policjant z patrolu. – Stali się jeszcze bardziej agresywni. Krzyczeli: „Teraz was k… zajeb…, psy jeb…!” Najbardziej agresywni napastnicy zostali zatrzymani, a policjanci zgłosili w prokuraturze napaść. Jednak to oni, a nie chuligani, zasiedli na ławie oskarżonych. Prokurator i sąd uwierzyli pijanym mężczyznom, którzy zeznali, że to funkcjonariusze brutalnie ich pobili. Prokuratura zarzuciła im, że przekroczyli swe uprawnienia. Chuligani przedstawili się w sądzie jako spokojni obywatele, którzy feralnej nocy czekali na taksówkę: jeden z nich się przewrócił, akurat przejeżdżał patrol, który uznał, że ma do czynienia z pijakami i bez ostrzeżenia brutalnie ich zaatakował. Wewnętrzne dochodzenie policji wykazało, że policjanci nie przekroczyli swoich uprawnień. Również reporter UWAGI! dotarł do świadków, którzy potwierdzili, iż to policjanci zostali zaatakowani. Naszemu reporterowi udało się dotrzeć także do bezpośrednich świadków zdarzenia. Wskazują zupełnie nowe okoliczności tej sprawy. Nie chcą jednak zeznawać przed sądem, bo jak twierdzą, obawiają się podejrzanych powiązań właściciela baru z prominentnymi osobami z Pruszkowa. - Któryś z nich wygadał się przy wódce, że to kosztowało 20 tys. zł – mówi uczestnik pruszkowskiego półświatka. – Oni są idiotami, sami się wygadali. Dwaj policjanci, którzy odważnie interweniowali i użyli przyznanych im środków, by poskromić chuliganów, zostali za to ukarani. Stoją przed sądem. Prokuratura wzięła stronę przestępców, zignorowała fakt, że to funkcjonariuszom policji prawo powinno zapewnić pełną ochronę podczas wykonywania obowiązków. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że sąd wykaże się większym rozsądkiem niż prokuratura.

podziel się:

Pozostałe wiadomości