Mężczyzna, który podejrzany jest o podpalenie żony, został zaraz po zdarzeniu zatrzymany i aresztowany. Śledczy postawili mu zarzuty usiłowania zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała, podpalenia i narażenia na utratę życia i zdrowia młodocianych. Teraz zarzuty te mogą się zmienić.
- Przyczynę zgonu wykaże sekcja zwłok, wtedy też będzie można mówić o zmianie zarzutów postawionych podejrzanemu - mówi TVN24 Janusz Hnatko z krakowskiej prokuratury okręgowej.
Podpalił ją w domu
Tragedia wydarzyła się w sierpniu w Wolbromiu w woj. małopolskim. To tam mężczyzna miał wrócić wieczorem do domu, oblać swoją żonę benzyną i podpalić. W pokoju obok znajdowały się dzieci.
- Albert [syn pani Bernadety - red.] pobiegł do sypialni, ja zaraz za nim pobiegłam. Usiłował otworzyć drzwi, ale Mirek [ojciec - red.] trzymał te drzwi swoim ciałem - wspominała w rozmowie z dziennikarką UWAGI! 14-letnia Kamila, córka zmarłej kobiety. Jak dodaje, gdy w końcu udało się dostać do sypialni, pani Bernadeta cała stała w płomieniach. Razem z bratem zaczęli oblewać ją wodą i wezwali pomoc.
Gdy na miejsce przyjechali strażacy, kobieta i jej troje dzieci byli już na zewnątrz budynku. Do szpitala pani Bernadeta trafiła wraz z 4-letnią córką. Pozostałym dzieciom nic się nie stało.
Kobieta miała poparzoną większość powierzchni ciała, w tym drogi oddechowe. Rokowania były początkowo bardzo złe, ale w październiku, po tym, jak stan się polepszył, lekarze wybudzili ją ze śpiączki farmakologicznej. - Ucieszyła się, w oczach to było widać - mówił brat kobiety Adam Siuzdak, który po wybudzeniu odwiedził siostrę.
TVN UWAGA! 1566906