Podatki Marszałka

Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz popełnił błąd w oświadczeniu majątkowym za rok 2002. Nie wpisał w nim akcji PKN Orlen, które w imieniu córki i zięcia kupił i którymi przez półtora roku obracał. Posłowie z komisji śledczej wzięli Marszałka w krzyżowy ogień pytań.

Jak to możliwe, że Włodzimierz Cimoszewicz u w obowiązkowym i jawnym oświadczeniu majątkowym mógł się pomylić? W oświadczeniu za rok 2001 akcje zostały wymienione, a w kolejnym oświadczeniu Marszałek Sejmu już o nich nie pamiętał, bo wcześniej je zdążył sprzedać. Marszałek nie pamiętał, bo jak mówi wypełnił oświadczenie później i zwyczajnie się pomylił. Dla Włodzimierza Cimoszewicza taka pomyłka to nic wielkiego. - W tym samym roku rozmaite błędy przy wypełnianiu oświadczeń majątkowych popełniła większość posłów – tłumaczył Marszałek. – W tym także posłowie komisji śledczej ds. Orlenu. W tym również posłowie, którzy byli inicjatorami i głosowali za uchwałą związaną z zawiadomieniem prokuratury o popełnionej pomyłce - dodaje Włodzimierz Cimoszewicz. - Jeśli parę lat temu sędziwa nauczycielka pomyliła rubryki wypełniając kwestionariusz PIT i groziło jej więzienie, no to od Marszałka Sejmu, doktora praw można oczekiwać, że będzie pilnował przepisów prawnych – powiedział Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej. Tymczasem, jak twierdzą specjaliści, pieniądze, które Marszałek dostał od córki i zięcia w momencie, kiedy zaczął nimi obracać stały się w świetle prawa fiskalnego pożyczką, a ta jest opodatkowana. Sam Marszałek nie zgodził się z taką interpretacją. - To nie była pożyczka od córki, cały czas temu przeczę. Działałem na zlecenie mojej córki i mojego zięcia, którzy swoje pieniądze w swoje akcje chcieli zainwestować. Tyle, że przy pomocy mojego rachunku maklerskiego, bo mieszkając za granicą nie mają swojego rachunku. Musimy działać na gruncie prawa. Z pożyczką mamy do czynienia wtedy, kiedy ja pani pożyczam pieniądze i od tej pory pani jest ich właścicielką i dysponuje nimi wedle swojego uznania. Z umową zlecenia mamy do czynienia wtedy, kiedy ja pani przekazuję pieniądze i mówię, na co pani ma je wydać. W tym przypadku na kupno akcji dla mnie. Twierdzę, że nie była to pożyczka. I wiem, co mówię, znam po prostu prawo. Robert Oliwa, doradca podatkowy jest innego zdania: - Moim zdaniem tego typu świadczenia pieniężne należy traktować jako pożyczkę i należy je opodatkować. W przypadku zlecenia mielibyśmy do czynienia w sytuacji, kiedy właścicielką rachunku byłaby córka pana Marszałka. Pan Marszałek powinien był zapłacić opłatę skarbową około 8 tys. zł powiększoną o odsetki, na dzisiaj byłoby to ok. 16 tys. zł. Tego typu sytuację można rozpatrywać jako przestępstwo skarbowe.

podziel się:

Pozostałe wiadomości