Pod ich kamienicą powstało miasto szczurów. „Przychodzą na lunch”

TVN UWAGA! 4884249
TVN UWAGA! 293702
Plaga szczurów w samym centrum Warszawy. Życie mieszkańców zabytkowej kamienicy uprzykrza ogromna populacja gryzoni. Walka z nimi jest prawdziwym wyzwaniem.

Bezradni mieszkańcy zabytkowej kamienicy przy al. Solidarności opublikowali w sieci filmy pokazujące ogromne ilości szczurów, które, na co dzień dają im się we znaki.

- To jest plaga, tragedia. Widziałem 30-40 szczurów wchodzących tylko do jednej dziury. Pod naszą kamienicą mają swoje miasto – opowiada Piotr Zieja, który pokazał nam siedliska gryzoni w piwnicach budynku.

„Przychodzą na lunch”

Kamienica została wybudowana jeszcze przed wojną, w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Wpisana jest do rejestru zabytków. W czasie niemieckiej okupacji przed budynkiem znajdowała się jedna z bram getta.

- Szczury przychodzą na lunch, czyli po godz. 16. Dzieci wracają z przedszkola i szkoły i nie mogą przejść przez bramę, bo jest za duży ruch szczurów i się ich boją – mówi Andrzej Chrobak i dodaje: Grasują też w nocy, nie dają spać.

Czy rzeczywiście szczurów mogą być setki, jak twierdzą mieszkańcy? Postanowiliśmy to sprawdzić i nagrać, co dzieje się w nocy na podwórku i w piwnicy. To, co zarejestrowały kamery przeszło nasze wyobrażenia.

- Szczur jest bardzo groźnym szkodnikiem. Doliczono się, że roznosi blisko 60 czynników chorobotwórczych – mówi prof. Stanisław Ignatowicz z Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

Problemem jest szybki wzrost populacji.

- Szczury należą do gryzoni, a gryzonie należą do najbardziej płodnych ssaków. Szczurzyca, która żyje do trzech, czterech lat jest w permanentnej ciąży i ma pięć miotów rocznie. Im więcej szczur ma jedzenia wokół siebie, tym ma więcej dzieci – opowiada prof. Ignatowicz i wylicza: Po roku od szczurzycy, która dostała się do pomieszczenia mamy 1,5 do 2 tys. osobników potomnych. Po dwóch latach mamy 2 miliony osobników potomnych.

Co zrobili urzędnicy?

Opanowana przez plagę szczurów kamienica znajduje się naprzeciwko Urzędu Dzielnicy Wola. Wcześniej była zarządzana przez stołeczny Zarząd Gospodarki Nieruchomościami. Wszystkie mieszkania były komunalne lub socjalne. Jednak ponad 10 lat temu po sprzedaży dwóch lokali budynek przeszedł we władanie wspólnoty mieszkaniowej, ale właścicielem większościowym wciąż pozostaje urząd miasta. Co zrobili urzędnicy, aby pomóc mieszkańcom w walce z plagą szczurów?

- Kamienica przy al. Solidarności 149 jest w naszym zainteresowaniu, mimo że zarządza nią wspólnota. Od sierpnia 2018 roku było tam 11 deratyzacji. Ale uważamy, że dotychczasowy zarząd wspólnoty nie radził sobie z sytuacją. Dlatego też pełnomocnik miasta wystąpił z inicjatywą zmiany zarządu wspólnoty. Od mniej więcej dwóch tygodni działa nowy zarząd, który w porozumieniu z dzielnicą rozpoczął dalsze kroki deratyzacyjne. Po pierwsze doprowadzono do oczyszczania piwnic – mówi Krzysztof Strzałkowski, burmistrz dzielnicy Wola.

Jednak usunięcie plagi szczurów nie jest prostym zadaniem – tak twierdzi profesor, który zajmuje się życiem tych gryzoni i metodami ich zwalczania.

- Szczur należy do bardzo inteligentnych zwierząt. Społeczeństwo szczura jest równie skomplikowane jak i nasze. Jest przywódca, grupa rządząca, grupa czerpiąca korzyści i pospolity ludek. Jeżeli zastosujemy trutkę o działaniu natychmiastowym, to drugi szczur powącha tego, który zjadł trutkę, to do końca życia nie ruszy tej trutki – opowiada prof. Stanisław Ignatowicz.

Zdaniem eksperta szczury nie tylko roznoszą choroby, ale i powodują niszczenie budynków.

- Potrafią tak coś podkopać, że bywało, że się zawalały silosy zbożowe. Jeżeli pozostawimy swobodną sytuację to będą drążyć następne korytarze i ta zabytkowa kamienica może się zawalić, przynajmniej częściowo.

Po interwencji urzędu miasta do zarządu wspólnoty mieszkańców wszedł miedzy innymi pan Piotr, który od miesięcy alarmował w internecie o pladze szczurów. Nowy zarząd rozpoczął czyszczenie starych piwnic i zatrudnił nową firmę deratyzacyjną. Do kamienicy przyjechał człowiek, który podjął się zadania likwidacji całego stada szczurów. Udało się.

- Podejrzewam, że było ich tu około 300 – mówi Mirosław Pięta, specjalista od deratyzacji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości