Pobili go z powodu koloru skóry

Aleks Ijuch w Elblągu mieszka od 30 lat. Jest znanym i szanowanym obywatelem. W Polsce chciał znaleźć swoją drugą ojczyznę. Tymczasem w biały dzień, w parku pełnym ludzi, został pobity i upokorzony tylko dlatego, że jest czarny.

Aleks Ijuch przyjechał do Polski 30 lat temu na studia. Osiadł w Elblągu. Tu poznał swoją żonę Małgorzatę. Tu urodziły im się dzieci: Basia i Robert. Aleksander jest lekarzem w szpitalu wojewódzkim w Elblągu. Szacunek, a wręcz podziw Elblążan, Aleks zdobył sobie działalnością społeczną i charytatywną. Od wielu lat wraz żoną pomaga ubogim dzieciom. Organizuje dla nich imprezy, wycieczki i letnie obozy. - Żadna impreza nie mogła odbyć się bez Aleksa. Zawsze na obozie organizował dzień Afrykański. Nasze dzieci były zachwycone. Przychodziły do doktora tylko po to, żeby przyjść. W Elblągu wszyscy bardzo szanują Alexa – mówi Magdalena Decyk, przyjaciółka Aleksandra i Małgorzaty Ijuch. Nikt nie wiedział, że z powodu koloru skóry Aleksa i jego rodzinę spotykają w Elblągu przykrości i upokorzenia. - Jest dobrym lekarzem, wspaniałym człowiekiem. Same dobre rzeczy można o nim tylko powiedzieć. Nigdy się z tego nie zwierzał. Nie wiedziałem, że Polacy tacy są. O problemie rasizmu w Polsce dowiedziałem się od niego. Dopiero, gdy szczerze zaczął opowiadać, to się dowiedziałem, że ma taki problem od wielu lat i jego dzieci też – opowiada dr Marek Kolasa ze Szpitala Wojewódzkiego. - Zastanawialiśmy się czy o tym mówić – przyznaje pani Małgorzata. Ale czara goryczy przelała się, gdy Aleks Ijuch został pobity. - Tego feralnego dnia przyszliśmy jak zwykle z psem na spacer. Wracaliśmy już do domu. Przy wiacie zauważyliśmy grupę ludzi. Przeszliśmy obok. Wtedy usłyszeliśmy hałas. Spod wiaty grupa ludzi zaczęła biec w naszym kierunku. Zdecydowanych napastników było trzech. Oni aktywnie kopali, bili, wyzywali. Reszta się przyglądała. Kiedy próbował się podnieść, rzucili go w krzaki i tam kopali. Oni kopali na oślep. Jak mąż leżał nieprzytomny, jeden jeszcze przydepnął mu twarz – wspomina Małgorzata Ijuch, żona Aleksa. - Straciłem kontakt. Nie wiedziałem, co się dzieje. Próbowałem wstać. Ale czułem tylko następne ciosy. Człowiek jest tu od 30 lat, ma swoje lata a nagle został poniżony. Nie doszedłem do siebie jeszcze po tym incydencie. Czuję się bezradny – mówi Aleks Juch.

podziel się:

Pozostałe wiadomości