Płonął w szpitalnym łóżku

- Jak przywiązany do łóżka człowiek może się podpalić – zastanawia się Maria Grzegorek. Jej chory psychicznie brat płonął przywiązany do szpitalnego łóżka. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Chory psychicznie 60-letni Kazimierz J. dostał w szpitalu ataku szału. Sanitariusze i pielęgniarki oddziału psychiatrycznego obezwładnili go i podali leki uspokajające. Mężczyzna został umieszczony w izolatce i przywiązany do łóżka. Około 5 rano Kazimierz J. zaczął się palić. - Rwał się. Chciał się uratować a nie mógł, bo był przywiązany. Krzyczał, ale nikt go nie słyszał – mówi Maria Grzegorek, siostra poparzonego mężczyzny. Pacjent trafił na oddział chirurgii. - Posiadam informacje, że rodzina została powiadomiona o sytuacji przez konkretnego pracownika – twierdzi Jerzy Teusz, dyrektor szpitala. Rodzina twierdzi jednak, że o wypadku dowiedziała się dopiero na miejscu w szpitalu. - Nie dostaliśmy wcześniej żadnej wiadomości – zapewnia siostra. Rodzina pana Kazimierza próbowała dowiedzieć się, jak doszło do wypadku. - Powiedziano, że był wypadek i wujek trafił na chirurgię. Nie potrafiono nam wyjaśnić, jak do tego doszło. Twierdzili tylko, że wujek albo sam się podpalił, albo ktoś to zrobił – opowiada Tadeusz Grzegorek, siostrzeniec. Wyjaśnień szukali także reporterzy UWAGI! Dyrektor Jerzy Teusz odmówił jednak odpowiedzi na pytania. Dziennikarzom nie chciano pokazać miejsca wypadku. Dyrektor nie chciał też powiedzieć, w jakim stanie jest ofiara. Tego reporterzy dowiedzieli się dopiero w poznańskim szpitalu, do którego Kazimierz J. został przeniesiony. - Poważne poparzenie. 30 procent powierzchni ciała. Trzeci na czwarty stopień, a to są już zmiany martwicze, dotyczące całej grubości skóry. Czeka go u nas co najmniej kilka zabiegów ratujących życie – mówi Wojciech Zieliński ze Szpitala ZOZ Nowe Miasto w Poznaniu. - Mam żal do tych, którzy go tam pilnowali. Nie wiedziałam, że człowiek może się aż tak popalić. Lekarze mówią, że stan jest ciężki i że mamy przygotować się na wszystko - dodaje Maria Grzegorek, siostra ofiary. Poparzony mężczyzna spędził w szpitalu trzy tygodnie. Niestety, nie udało się go uratować. Zmarł 1 października tuż po emisji reportażu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości