Makabryczna zbrodnia w Pleszewie. Zemsta za pobicie matki?

TVN UWAGA! 5253913
TVN UWAGA! 343065
Był w szoku, kiedy zobaczył pobitą matkę. Zorganizował jej transport do szpitala. Później, z dwójką znajomych, pojechał na działkę, gdzie przebywał jej partner. Skończyło się tragicznie. Aresztowane zostały trzy młode osoby.

Pani Anna i pan Paweł byli parą ponad rok. Feralnego wieczora mężczyzna chciał pojawić się na weselu swojego bratanka i złożyć mu życzenia, lecz nie został na nie zaproszony. Był pijany, uparł się i kazał pani Annie zawieźć go na imprezę.

- Paweł stał się agresywny w stosunku do mnie, nie wiem dlaczego. Popchnął mnie i wtedy się przewróciłam. Doznałam urazu ręki i nogi – opowiada kobieta.

Pani Anna postanowiła uciec i spędzić noc w domku na terenie ogródków działkowych. Po kilku godzinach dołączył do niej Paweł, jednak nie poszedł spać, lecz znów dostał napadu agresji.

- Pamiętam tylko obrazy. Wyzywał mnie od najgorszych, rzucał w różne miejsca działki, kopał, ubliżał. Pamiętam, że kilka razy próbowałam uciekać, a on mnie zatrzymywał. Wracał mnie i rzucał z powrotem. Nie wiem, jakim cudem udało mi się uciec. Uciekłam do mamy, do domu – opowiada.

- Córka przyszła do domu zakrwawiona, posiniaczona, pobita. Byłam w szoku, jak ją zobaczyłam – przywołuje pani Ewa.

- Chcieli na policję dzwonić, na pogotowie mnie zawozić. A ja w szoku mówiłam, że nie. Wszystko było na nie. Syn się rozpłakał. Przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze – wspomina pani Anna.

Syn

17-letni Krystian zorganizował transport, by odwieźć matkę do szpitala. Okazało się, że kobieta ma dwa połamane żebra, wstrząśnienie mózgu, złamaną nogę i jest cała posiniaczona. Po wypisaniu się ze szpitala na własną prośbę, kobieta została przesłuchana przez policję.

- Przyjechała policja, którą powiadomił lekarz pogotowia, żeby się dowiedzieć, co się stało, kto to zrobił. Powiedziałam, że zrobiły to nieznane mi osoby. Sugerowali mi, że to Paweł. Ale chciałam go chyba chronić. Pewnie się też bałam – zastanawia się pani Anna. I dodaje: - W pewnym momencie dostali telefon i powiedzieli, że musimy jechać na komisariat, że żarty się skończyły. Podejrzewam, że już wiedzieli, co się stało.

W altance, w której doszło do brutalnego pobicia pani Anny, znaleziono martwego pana Pawła.

- Skala obrażeń, jakie doznał pokrzywdzony, wskazuje na bardzo wysoki poziom agresji w działaniu. Zadano mu 36 pchnięć 36-centymetrowym nożem w okolice klatki piersiowej. Zatrzymane zostały łącznie trzy osoby. 17-letni i 22-letni mężczyzna oraz 26-letnia kobieta. Są to mieszkańcy Pleszewa – mówi Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

17-letni mężczyzna, o którym mówi prokurator, to właśnie syn pani Anny. Okazało się, że kiedy Krystian opuścił matkę, skontaktował się z Danielem C. i Matyldą B. Razem pojechali na działkę, żeby pomścić matkę Krystiana.

- Na pewno miał w sobie złość, każdy by miał. Może miał zapędy, żeby go zbić, żeby mu dokopać. Coś takiego, ale nigdy w życiu nie wziąłby narzędzia do ręki. Nigdy. Jak widział krew, to robiły mu się miękkie nogi. Prędzej by uciekł, niż cokolwiek takiego zrobił – uważa pani Anna.

- Krystian mógł mu dokopać, ale żeby zabić to nie. To nie w stylu Krystiana. On jest dobrym chłopakiem i tyle – zapewnia pani Ewa.

- Osoby te już w momencie przebywania w samochodzie, mówię o dwóch mężczyznach – ubrały kominiarki z nadrukiem czaszki. Bezpośrednio po wyjściu zaatakowały pokrzywdzonego, zadając mu uderzenia rękami i nogami. Mężczyzna obudził się, natomiast skala i natężenie przemocy skutkowała utratą przytomności – mówi prokurator Meler. I dodaje: - Wszystkie te osoby zadawały uderzenia przy użyciu różnych przedmiotów, które się tam znajdowały. Była to drewniana pałka, metalowa rura, jak również kamienie i inne elementy m.in. w postaci grilla. W ocenie biegłych, siła i natężenie każdego z tych uderzeń… realnie chodziło o możliwość utraty życia. Poziom agresji był bardzo wysoki, co też znalazło emanację w treści zarzutów. Zakwalifikowano to zachowanie jako zbrodnię zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.

Kilka godzin później aresztowano trójkę młodych ludzi, w tym Krystiana. Narzędzia zbrodni trafiły do pobliskiego stawu. Zmasakrowane ciało pana Pawła pozostało w altance.

Przemoc

Pani Anna pokazała nam w telefonie zdjęcia ogromnych siniaków.

- Kilka miesięcy temu zostałam zepchnięta ze schodów przez Pawła – opowiada.

43-letni partner kobiety handlował samochodami sprowadzanymi z zachodu, ona pomagała mu w interesie. Przemoc w stosunku do partnerki zaczęła się wkrótce po tym, gdy między nimi zaiskrzyło.

- Miał problem z agresją. Zaczynało się od kłótni o bzdury. Potem były popychanki. Często. Nie zgłaszałam tego. Czasami wybuchał bez konkretnej przyczyny, nie było wytłumaczenia. Obrywałam za coś… Ciężko mi mówić o tym wszystkim – przekonuje pani Anna.

Matka pani Anny próbowała rozmawiać z córką, żeby ta nie spotykała się z nowym partnerem.

- Nic to nie dało. Później machnęłam ręką, co będzie, to będzie. Co miałam zrobić? Nic na siłę – stwierdza pani Ewa.

Mężczyzna miał złą opinię wśród mieszkańców, krzywdy z jego strony doznawały podobno także byłe parterki z poprzednich związków. Dobrze znała go też policja.

- Nie byłam na jego pogrzebie. Szczerze mówiąc, to chciałam iść na ten pogrzeb, ale nie pozwolono mi. Zaczęły się groźby różnego rodzaju. Ludzie zaczęli mnie winić, mówili, że mogłam to wcześniej powstrzymać. Że mogłam do tego nie doprowadzić, gdybym odeszła, albo zrobiła cokolwiek – mówi pani Anna.

Krystian z dwójką pozostałych podejrzanych znał się niecałe dwa tygodnie. Na co dzień mieszkał u swojej dziewczyny, uczył się dobrze, ostatnio kupili sobie psa.

- Syn napisał mi wiadomość. „Mamo, kocham cię bardzo. Przepraszam was za każdą łzę, jaką wylaliście. Teraz wiem, że nie umiem bez was żyć. Wiem, że nie ma większego bólu niż utrata najbliższych osób, którymi jesteście dla mnie wy. Muszę codziennie coś napisać, żeby żyć, bo inaczej nie wyrabiam. Nie wiem, jak długo będę mógł do was pisać, bo już kończą mi się łzy. Pomocy. Kocham cię mamo, ciociu, tato. Kocham was kuzyni. Kocham cię babciu”.

- Co by pan zrobił, gdyby ktoś pana matkę tak skatował? Może chciał go trochę pobić… nie wiem, kto to zrobił. Chciałabym się spotkać z Krystianem, zobaczyć go. Tym bardziej, że teraz będzie miał 18 lat – mówi pani Ewa.

podziel się:

Pozostałe wiadomości