Państwo Fabiszewscy z Radomia rok temu zawieźli swoją 3-letnią córeczkę Wiktorię do szpitala, bo bolał ją brzuch i miała wysoką gorączkę. Tam pobrano mocz dziecka do badania – Wiktoria nasiusiała do szpitalnego nocniczka, z którego pobrano próbkę. Po pewnym czasie do rodziców dziewczynki podeszła ordynator oddziału. - Pytała o to, czy to mocz Wiktorii, zapytała o moją rodzinę – mówi Barbara Fabiszewska, matka Wiktorii. – Powiedziała, że w moczu były plemniki. Szpital zaalarmował sąd, że Wiktoria mogła paść ofiarą przemocy seksualnej. W zawiadomieniu przedstawił wyniki badań moczu. Nie poinformował jednak o drugim badaniu, przeprowadzonym po dwóch godzinach, które nie wykazało obecności plemników. Dlaczego? - Szpital postąpił zgodnie z przepisami. Wynik drugiego badania jest w historii choroby – mówi Tadeusz Kalbarczyk, zastępca dyrektora Radomskiego Szpitala Specjalistycznego. W oparciu o niekompletną dokumentację ze szpitala sąd umieścił trzyletnią Wiktorię w pogotowiu rodzinnym. Dziewczynka przebywała w nim miesiąc – w tym czasie sąd nie przesłuchał żadnego świadka. Stało się tak, mimo, że powołany przez sąd biegły ginekolog orzekł, że m.in. negatywny wynik drugiego badania moczu może świadczyć o pomyłce szpitala. - Nie było innej możliwości, by zadbać o dobro dziecka – mówi Justyna Mazur, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu. – Z akt wynika, że działania sądu miały to dobro na celu. Opinia biegłego wskazuje, że plemniki do moczu mogły się dostać z niedostatecznie wyczyszczonego nocnika. Wicedyrektor szpitala mówi, że personel zapewnił go, iż nocniki są wyparzane i on nie ma podstaw, by w to nie wierzyć. Weronika po miesiącu pobytu w pogotowiu rodzinnym znalazła się w rodzinie zastępczej, którą sąd ustanowił babcię dziewczynki. - Wcześniej była wesoła, po tym wszytki stała się nieśmiała – mówi Janina Kawecka, babcia Wiktorii. – Wszystkiego się bała, obgryzała palce. Biegły seksuolog, który zajmował się sprawą Wiktorii nie ma wątpliwości, że szpital i sąd popełniły szereg błędów, które odbiły się na dziewczynce. - Odseparowanie dziecka od rodziny, choć nie było uprawdopodobnienia molestowania seksualnego, spowodowało traumę u dziewczynki – mówi Marcin Bednarczyk, seksuolog, biegły sądowy. Sąd rodzinny potrzebował dwóch miesięcy na ustalenie, że rodzice Wiktorii są niewinni. Ale do dziś sąd, szpital ani prokuratura nie ustaliły, w jakich okolicznościach w próbce moczu Wiktorii wykryto plemniki. Państwo Fabiszewscy do dziś nie usłyszeli od żadnej z instytucji przeprosin ani słowa wyjaśnienia. Dlatego postanowili walczyć w sądzie o zadośćuczynienie.