Pijane kolonie

Nietrzeźwa 15-letnia uczestniczka kolonii w Zakopanem spadła z wysokiego balkonu. Czeka ją roczna rehabilitacja. Opiekunowie kolonii nie dopilnowali, by dzieci nie piły alkoholu.

15-letnia Justyna była uczestniczką kolonii, organizowanych przez jedno z łódzkich biur turystycznych. Mieszkali w wynajętej willi w Zakopanem. Kilka dni temu próbując przejść do sąsiedniego pokoju po balustradzie balkonu spadła z wysokości pięciu metrów do oczka wodnego w ogrodzie. Ma złamane prawe podudzie, jest potłuczona. Czeka ją roczna rehabilitacja. Opiekunowie kolonii nie dopilnowali porządku wśród swoich podopiecznych. Zbulwersowani rodzice relacjonują opowieści swoich dzieci. - Żadna opieka nie była sprawowana nad nimi – mówi ojciec jednej z dziewczynek. – Robiły, co chciały. Każdy mógł wejść z ulicy. Nie było żadnej kontroli. Panie wychowawczynie wiedziały, co się dzieje na balkonach, widziały, że młodzież pali papierosy. Niepokojące sygnały o złej organizacji kolonii pojawiły się już w chwili wyjazdu. - Przyjechał bus, nienadający się do jazdy – mówi inny z rodziców. – Nie było ani konwojenta, ani opiekuna. Jakimś cudem udało skontaktować się z właścicielem – powiedział, że możemy zorganizować sobie taksówkę. Jedna z mam zabrała się z dziećmi, żeby przekazać je opiekunom na miejscu. Reporterce UWAGI! nie udało się porozmawiać z właścicielem biura z Łodzi, które organizowało kolonie - odmówił występu przed kamerą. Przekazał tylko regulamin kolonii, informujący o zakazie spożywania alkoholu i podpisany przez jej uczestników. Tymczasem sprzedawczyni z pobliskiego sklepu mówi, że często przychodzili do niej dorośli, których dzieci prosiły o zakup alkoholu. - Nawet bywało tak, że nauczyciele kupowali, albo ktoś z kwatery – mówi Zofia Stachoń, sprzedawczyni. Z organizatorami kolonii w Zakopanem nie udało się też skontaktować wizytatorowi z kuratorium w Nowym Targu. Kiedy wrócił z policją, na miejscu była już nowa grupa kolonistów. Równie nieudana była próba rodziców dzieci. - Oczekiwaliśmy przynajmniej przeprosin i zadośćuczynienia – mówi ojciec jednej z uczestniczek kolonii. – Odpowiedź była taka, że pan prezes nie ma dla nas czasu, bo zajmuje się właśnie interesami. Okoliczności zakupu alkoholu przez nieletnich kolonistów i wypadku wyjaśnia zakopiańska policja. Sprawdzi również, czy na kolonii doszło do zaniedbań ze strony wychowawców i organizatorów wypoczynku. Przeczytaj także:Wakacje na biwakuWakacyjna szkoła demoralizacjiZakrapiane wakacje

podziel się:

Pozostałe wiadomości