Imprezę w połowie października na terenie Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy organizował samorząd studencki.
Do tragedii doszło, kiedy w łączniku pomiędzy dwoma budynkami, w których w najlepsze trwała zabawa, zgromadziło się zbyt wiele osób. W pewnym momencie ludzie wpadli w panikę i zaczęli się tratować. Do szpitala trafiło kilkanaście poszkodowanych. Trzy osoby - dwie studentki i student zmarli.
Dziś zarzuty usłyszała Ewa Ż., szefowa samorządu Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego. 20-latka odpowie za sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, nielegalną sprzedaż alkoholu oraz złamanie przepisów ustawy o organizacji imprez masowych. Studentka nie przyznała się do winy i ne złożyła wyjaśnień.
Śledczy zarzucają jej, że jako organizator imprezy masowej nie zachowała zasad ostrożności i nie dopełniła obowiązków, które na niej ciążyły.
- Nie zapewniła odpowiedniej ilości służby porządkowej i informacyjnej, nie uzyskała też opinii komendanta policji, komendanta straży pożarnej, powiatowego inspektora sanitarnego, dysponenta zasobów ratownictwa medycznego - powiedział prokurator Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
Jak mówił prokurator, Ewa Ż. nie zorganizowała ponadto "oględzin" obiektu przez straż, żeby sprawdzić czy jest wystarczająco bezpiecznie. Nie wystąpiła też o zgodę do prezydenta Bydgoszczy na zorganizowanie imprezy i umożliwiła sprzedaż alkoholu.
Kobiecie grozi do 8 lat pozbawienia wolności.