Pechowa niedziela mistrzów

Tego samego dnia dwaj świetni polscy sportowcy cudem uniknęli śmierci. Robert Kubica na torze w Kanadzie, Tomasz Gollob na lotnisku w Tarnowie.

Media wiele uwagi poświęcają groźnie wyglądającemu wypadkowi Roberta Kubicy, z którego cudem wyszedł niemal bez szwanku. Tymczasem tego samego dnia, wczesnym popołudniem na lotnisku koło Tarnowa wydarzyła się katastrofa lotnicza. Najlepszy polski żużlowiec Tomasz Gollob wracał z zawodów Grand Prix Danii, gdzie zajął czwarte miejsce, na wyścig w Tarnowie, który miał odbyć się wieczorem. Prywatną awionetkę prowadził ojciec żużlowca, Władysław, pilot z kilkunastoletnim stażem. Razem z nimi lecieli jeszcze kolega Golloba z Unii Tarnów Rüne Holta oraz mechanik Wojciech Malak. - Wyszedłem z dzieckiem na spacer i zobaczyliśmy, jak samolot robi jedną rundkę, drugą rundkę i wlatuje między drzewa. – opowiada Leszek Krawczyk, świadek zdarzenia. – I potem huk, i to wszystko. Pilot do lądowania prawdopodobnie podchodził trzy razy. Przy ostatniej próbie awionetka dotknęła ziemi, po kilku metrach wzbiła się w powietrze i z wysokości sześciu metrów runęła na ziemię. Władysław Gollob na tym lotnisku, zamkniętym od dwóch tygodni, lądował wielokrotnie. Gollobowie latają razem samolotem na każde zawody. Nie wiadomo, czy tym razem pilot popełnił błąd, czy zawiodła maszyna. Wyjaśni to specjalna komisja. Tomasz Gollob leży w szpitalu, ale na szczęście jest tylko potłuczony. Stan mechanika jest stabilny, natomiast Rüne Holta na własne życzenie wyszedł ze szpitala. - Coś mnie uderzyło i potem niewiele pamiętam – opowiada Rüne Holta. - Gdy się ocknąłem, wokół było mnóstwo ludzi i części samolotu porozrzucane wszędzie dookoła. W najcięższym stanie jest Władysław Gollob. Ma złamaną nogę, nadgarstek oraz uszkodzoną tętnicę. Przez pięć godzin lekarze walczyli na sali operacyjnej o jego życie. Jednak teraz jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. - Ojciec ma długą przeszłość lotniczą, kończy teraz budować swój nowy samolot, będzie go opatentowywał – mówi Tomasz Gollob. – Tym razem dostaliśmy przepustkę od Pana Boga. Kolejną. Mam nadzieję, że za kilka dni ruszę znów do walki.

podziel się:

Pozostałe wiadomości