Trzy miesiące temu całą Polską wstrząsnęła makabryczna zbrodnia. Dwóch młodych bandytów najpierw okradło a następnie zamordowało 21-letnią Anię. Tragedia rozegrała się w czasie podróży koleją. - Nie wierzę, że przez siedem godzin, nikt z odpowiedzialnych za bezpieczeństwo nie zobaczył co się dzieje z moją córką - mówi Bogusława Dybowska, matka zamordowanej Ani. Ta bezsensowna, okrutna zbrodnia wywołała dyskusję, czy PKP nie ponosi winy za śmierć dziewczyny. Z jej strony posypały się szumne zapowiedzi, że będzie zwiększone bezpieczeństwo podróżnych. Niestety pasażerowie pociągów wciąż muszą sami dbać o to, by bezpiecznie dotrzeć do celu. Przekonał się o tym nasz reporter, który udał się nocnym, dalekobieżnym pociągiem w podróż. - Ja mam chronić jedenaście wagonów - mówiła zdziwiona kierowniczka pociągu naszemu reporterowi. - Jestem tylko ja i konduktor i nasza dwójka ma pilnować jedenastu wagonów? - To jak mam się zabezpieczyć - dociekał reporter UWAGI! - Najważniejsze to nie spać i nie pić, poza tym ma pan jakiś pasek, sznurek trzeba tym zabezpieczyć drzwi, niektórzy wożą ze sobą takie specjalne drągi i nimi zabezpieczają wejście do przedziału - życzliwie doradzał konduktor. - Jechałem pociągiem Hell-Katowiece, do przedziału dosiadł się jakiś kolega, Przemek jak się potem okazało. Razem jechaliśmy jakiś czas - opowiada Mirosław Walczak, świadek kradzieży. - Kiedy przysnąłem obudził mnie głos Przemka: łap złodzieja! Złapałem go, chwilę szamotałem się z nim. Pojawił się konduktor, który przyszedł do nas przypadkowo, zażądaliśmy pomocy. On wezwał kierowniczkę pociągu, kobieta przyszła bardzo niechętnie i... nie wiedziała co zrobić, jak się zachować. Nawet przez moment chciała sprawę załatwić polubownie, żebyśmy sobie z tym złodziejem podali rękę na zgodę! - Obsługa pociągu nie jest w w stanie zapewnić podróżnym bezpieczeństwa podczas drogi, zwłaszcza na nocnych, dalekobieżnych kursach - mówi nam anonimowo pracownik Straży Ochrony Kolei. W końcu pan Mirosław zadzwonił na policję. Patrol przyjechał po złodzieja na dworzec w Zduńskiej Woli. Jak się okazało, 18-letni przestępca był już wcześniej notowany za kradzieże w pociągach. Sprawa trafiła do prokuratury. Teraz grozi mu kara pięć lat więzienia. Wielu innych pasażerów, z którymi rozmawiał nasz reporter było okradzionych właśnie w pociągu. Wszyscy potwierdzają bezradność pracowników kolei. Dziwnym zbiegiem okoliczności, złodzieje pojawiają się w składach zawsze wtedy, gdy konduktorzy robią sobie dłuższą przerwę. Pasażerowie podejrzewają, że przestępcy dogadują się z personelem pociągu. Potwierdza to nasz informator.