Ponad rok temu po wybuchu afery hazardowej w ciągu kilku tygodni Sejm uchwalił ustawę, która miała zlikwidować rynek automatów do gier. Premier Donald Tusk zapowiedział wojnę z hazardem. Po roku funkcjonowania przepisów rządzący ogłosili sukces, informując o zmniejszeniu o połowę rynku jednorękich bandytów. Dziennikarze UWAGI! zdobyli listę lokali, gdzie przed rokiem stały legalne maszyny. Okazuje się, że właściciele wycofali obłożone wysokim podatkiem automaty, a wprowadzili tak zwane symulatory gier. To przerobieni jednoręcy bandyci, którzy nie wypłacają pieniędzy. Wygrane wypłaca barman spod lady. Zyski sięgające kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie nie są obłożone żadnym podatkiem. - To jeszcze wyższy hazard niż przed wprowadzeniem nowej ustawy – zapewnia sprzedawca takich maszyn. - Niektóre maszyny są tak ustawione, że za jednym przyciśnięciem guzika można przegrać sto złotych. Proceder wstawiania nielegalnych maszyn jest zorganizowany, a zajmują się nim osoby wcześniej związane z rynkiem automatowym. Dziennikarze sprawdzili jedną z firm wstawiających symulatory. Jej właścicielem jest spółka zarejestrowana na Cyprze. W cypryjskim rejestrze za firmą stoją kolejne dwie spółki ukrywające prawdziwego właściciela. Dyrektorami w firmie są jednak Polacy. Polska siedziba przedsiębiorstwa to jeden pokoik w warszawskim biurowcu, w którym zarejestrowano kilkadziesiąt firm widmo. Branża, aby oszukiwać państwo wykorzystuje również Internet. W centrach handlowych i lokalach pojawiły się już terminale do złudzenia przypominające jednorękich bandytów. Jedyna różnica polega na tym, że gra prowadzona jest na zagranicznym serwerze. – U mnie pan nie wygrywa, tylko dostaje zwrot za niewykorzystany czas internetowy – informuje właściciel firmy wstawiającej takie maszyny. Ile można dostać w razie wygranej? – Kilkadziesiąt tysięcy złotych – informuje mężczyzna. Dodaje, że kontrolujący hazard celnicy zostawiają go w spokoju. W miastach branża lokuje przerobione kioski, w których można zagrać na internetowych automatach. Ze statystyk Ministerstwa Finansów wynika, że w ciągu roku obowiązywania ustawy zatrzymano zaledwie 98 kiosków internetowych. W tym samym czasie służba celna zatrzymała ponad 800 jednorękich bandytów udających rozrywkowe maszyny zręcznościowe. Osoba z branży hazardowej komentując ministerialne statystyki potwierdza, że większym problemem są wycofywane z legalnego rynku maszyny hazardowe. Jej zdaniem państwo nie jest jednak w stanie poradzić sobie z zalewającymi rynek nielegalnymi maszynami. Nikt nie będzie trzymał w magazynach automatów, które mogą zarabiać. Koszt używanego automatu to osiem tysięcy złotych. W słabszym punkcie maszyna zwróci się po dwóch miesiącach. W ciągu roku działania nowej ustawy hazardowej do sądów trafiło zaledwie 15 spraw. Wyrokami skazującymi zakończyło się kilka.