Pani Zofia żyje samotnie w małym domku, bez toalety i dostępu do czystej wody. Kiedy dotarły do niej wolontariuszki, okazało się, że nie jadła od czterech dni, a ból ręki po złamaniu uniemożliwiał jej codzienne funkcjonowanie. Głodował też jej pies, którego cudem udało się uratować. O dramatycznej sytuacji kobiety wiedzieli urzędnicy, zdaniem mieszkańców, wiedział też proboszcz, któremu pani Zofia od 20 lat sprzątała plebanię. Przypominamy reportaż >
„Nie daje mi to spokoju”
Reportaż o pani Zofii poruszył naszych widzów.
- Nie daje mi spokoju to, w jakich warunkach żyje pani Zosia – mówi przez telefon jeden z widzów Uwagi!
- Poruszyło mi serce, kiedy zobaczyłem, jak żyje pani Zosia. I jeszcze ten ksiądz od niej pieniądze ciągnie, ona tyle pracowała u niego, a on odwrócił się od niej – dodaje inny.
Wolontariusze oraz nasi dziennikarze kilkukrotnie interweniowali w miejscowym ośrodku pomocy społecznej. W końcu udało się zmobilizować urzędników do działania. Do pani Zofii dwa razy w tygodniu przychodzi opiekunka, która pomaga jej sprzątać i przynosi słoik z zupą. Zaoferowano także rehabilitację ręki, która źle się zrosła po dawnym złamaniu.
- Ta sytuacja pokazała, że urzędnicy nie mogą zostawiać osób, takich jak pani Zosia, samych, w potrzebie. Nie mogą także nie reagować, kiedy przychodzą i widzą, że na posesji są zagłodzone zwierzęta. Dzwoniłam, prosiłam o pomoc, ale odmawiano mi – wspomina Beata Porębska, wolontariuszka fundacji „Przyjaciele Konia Petrusa”.
Od czasu naszej wizyty zmienił się dyrektor pomocy społecznej, pomóc obiecał też burmistrz.
- Zrobił się rozgłos i chyba zrobiło im się wstyd, więc zaczęli działać, czyli to, co powinni zrobić już dawno – uważa Porębska.
Z ostrą reakcją spotkali się nie tylko urzędnicy, ale także proboszcz lokalnej parafii. Zdaniem sąsiadów, miał on przyjmować pieniądze od pani Zofii. Kobieta pracowała u niego 20 lat na plebani, nie pobierając wynagrodzenia.
- Księdzu wstyd zapewne, nie wpuszcza jej ostatnio na plebanię – mówi Jerzy Mierzwa.
Chcieliśmy spotkać się z proboszczem, by zapytać go dlaczego nie dołożył się do zbiórki dla pani Zofii i przestał ją odwiedzać. Ksiądz powiedział jednak, że od kilku miesięcy był ciężko chory. Zaprzeczył, by brał od 80-letniej kobiety pieniądze. Jego zdaniem sąsiedzi mówią nieprawdę.
- Warunki zdrowotne uniemożliwiły mi bezpośrednią pomoc w ostatnim czasie, ale dalej może na mnie liczyć – mówi ksiądz w krótkiej rozmowie telefonicznej.
Dary z całej Polski
Po emisji pierwszego reportażu, poruszeni widzowie Uwagi! hojnie obdarowali panią Zofię. Dostała nową lodówkę, telewizor, ubrania i buty.
- Mam dużo płaszczy, kurtek, butów, bardzo dużo rzeczy. Niebo się dla mnie otworzyło – mówi uszczęśliwiona 80-latka.
Nadal do zrobienia jest jednak bardzo wiele. Pani Zofia żyje bez toalety i korzysta z ubikacji poza domem. Przydałoby się więc podłączenie wody i kanalizacji. Do wymiany jest także piec, który ma niedrożny komin, korzystanie z niego jest niebezpieczne i grozi zaczadzeniem.
- Gdyby nie reakcja ludzi, pani Zosia prawdopodobnie dalej żyłaby w brudzie i głodzie – mówi Beata Porębska.
Każdy, kto chciałby jeszcze pomóc pani Zofii, może się zgłosić do wolontariuszki fundacji „Przyjaciele Konia Petrusa” - porebska_beata@o2.pl Urzędnicy dodatkowo zaoferowali 80-latce udział w specjalnych warsztatach, gdzie będzie mieć opiekę i rehabilitację ręki, która źle się zrosła po złamaniu.