- Kiedy weszłam do pokoju, przeraziłam się. Tam jest potwornie zimno. Byłam ubrana w kurtkę, a zmarzłam. Wytrzymałam tam tylko 15 minut. Dłużej się nie dało. Ta kobieta załatwia się do umywalki! Była głodna. Powiedziałam, że przywiozę jej ciepły posiłek a ona na to, że nie pamięta, kiedy taki jadła! Lodówkę miała pustą - opowiada nam pani Agnieszka, która zupełnie przypadkiem dowiedziała się, w jak tragicznych warunkach żyje starsza, schorowana kobieta.
"Nie tak wyobrażałam sobie starość"
Pani Urszula od śmierci męża mieszka samotnie w części starego, rozsypującego się domu w Sosnowcu. Od 11 lat jest na emeryturze. Cztery lata temu, z uwagi na pogłębiające się problemy z oczami, zupełnie straciła wzrok. Mimo iż kobieta wymaga pomocy w codziennych czynnościach, nie miała zapewnionych tak podstawowych rzeczy jak dostęp do toalety, regularne ciepłe posiłki, kąpiel, czy opieka lekarska. Podczas nieobecności córki, która wyjeżdża do pracy za granicą, panią Urszulą zajmował się jej zięć i mieszkająca obok dalsza rodzina. - Ja sobie z niczym już nie radzę. Co można zrobić, jak się nie widzi? Nawet chleba sobie nie posmaruję. Picia sobie nie zrobię. Nic - mówi nam pani Urszula.
Jak dodaje, jedyny jej dochód to renta, ale nie ma jak z niej skorzystać. - Zabiera ją zięć - mówi. Co starsza pani otrzymuje w zamian? - Ten napój. Oranżadę. Do jedzenia chleb i kotlety, nieraz wędlinę. Na tym koniec. Przedwczoraj przyniósł tylko chleb, do niego nic - mówi pani Urszula. Kiedy ostatnio była u lekarza, tego nawet nie potrafi sobie przypomnieć. - Może ktoś się mną zainteresuje, jak już panowie tu są? Chciałabym, żeby mnie stąd zabrali. Nie tak wyobrażałam sobie starość. Ja pracowałam na różnych stanowiskach kierowniczych - załamuje ręce pani Urszula.
"Będzie na mnie, że wzywam telewizję"
W czasie, gdy ekipa UWAGI! jest w mieszkaniu pani Urszuli, na miejscu pojawia się wnuczka kobiety. - Dzwonię na policję! - krzyczy i odmawia odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. - Wpadła i wypadła, ale o jedzeniu nic nie wspomniała - komentuje potem pani Urszula i przyznaje, że się boi. - Będzie na mnie, że wzywam telewizję - nerwowo ściska serwetkę w dłoniach. - Ktoś mi musi pomóc - dodaje.
Po chwili na miejscu pojawia się policja. - Wnuczka zgłasza, że telewizja weszła tu bezprawnie - mówi nam jeden z funkcjonariuszy.
Kiedy nasz reporter tłumaczy, że interweniuje w sprawie starszej, samotnej osoby, która żyje w niegodnych warunkach, od funkcjonariusza słyszy tylko, że wnuczka pani Urszuli "oświadczyła, że przyjeżdża codziennie i opiekuje się babcią". - Nic nie robi proszę pana! Zostawiono mnie na pastwę losu. Ktoś musi mi pomóc - odpowiada pani Urszula.
Także zięć starszej kobiety, który też przyjeżdża na miejsce, próbuje straszyć naszą ekipę. - Proszę opuścić mieszkanie! Będziecie panowie oskarżeni o włamanie - grozi.
Wina MOPS-u?
Rodzina Pani Urszuli nie chce z nami rozmawiać przed kamerą. Winą za obecną sytuację obarcza miejski ośrodek pomocy społecznej, który - ich zdaniem - od lat nie zrobił nic, by pani Urszuli pomóc. Te twierdzenia nie znajdują jednak potwierdzenia w dokumentacji MOPS-u.
Po naszej wizycie u pani Urszuli pojawiają się pracownicy socjalni, ale - mimo że wcześniej kobieta prosiła nas o pomoc - po rozmowie z rodziną przekazała MOPS-owi, że nie chce, aby informować o jej sytuacji. - Pani nie życzy sobie żebyśmy rozmawiali z państwem na jej temat - powtarza Magdalena Olszar z MOPS w Sosnowcu.
"Boję się. Nie ma dla mnie nadziei"
Tak nagła zmianadecyzji pani Urszuli niepokoi nas, postanawiamy więc wrócić do jej domu. - Czuję się bardzo źle. Już mi nikt nie pomoże. Boję się. Córka mi powiedziała, że mnie nie chce znać. Nie ma dla mnie nadziei - mówi kobieta. I tłumaczy, że kiedy pracownice OPS pytały, czy mogą rozmawiać o jej sytuacji z UWAGĄ!, akurat był przy niej zięć. - Jak Boga kocham, ja nie wiedziałam, co powiedzieć! Bałam się proszę pana. Ja nie chcę tu mieszkać. Tu się nie da mieszkać! Nie chcę zaszkodzić córce ani wnuczce, chociaż oni robią mi krzywdę - lamentuje kobieta.
Pani Urszula trafiła do ośrodka interwencji kryzysowej. Czeka teraz na wizytę lekarza. Nie wiadomo jeszcze, co dokładnie jej dolega. Być może gdyby wcześniej zapewniono jej właściwą opiekę jej problemy ze wzrokiem nie byłyby w tej chwili tak zaawansowane. W najbliższych dniach powinna trafić do specjalistycznego domu pomocy społecznej, gdzie otrzyma odpowiednią pomoc.