Instytut Medycyny Pracy w Sosnowcu to jedna z dwóch tego typu placówek w Polsce. Prowadzone są tutaj badania naukowe, rozpatrywane odwołania dotyczące przyznawania rent zawodowych, mieści się tu również jeden z najlepszych w województwie oddziałów toksykologii. Sześć lat temu, gdy do Instytutu przyszła Janina W., zaczęły się problemy finansowe. - Mówiono nam, że nie ma na nic pieniędzy – mówi Aleksander Jędrzejczak, pracownik Instytutu. – Ani na podwyżki, ani na zakupy odczynników, ani na remont aparatury. Sprawy wyjaśniły się potem – gdy jedni zarabiali po tysiąc złotych, inni po 100 tysięcy. Janina W. tłumaczyła pracownikom, że sytuacja finansowa Instytutu jest bardzo zła i w ramach oszczędności należy na przykład zabrać grzejniki z pomieszczeń – w efekcie pracowali w temperaturze 15 stopni. Zachęcała do bezpłatnych urlopów. Większość pracowników godziła się na to, sądząc, że w ten sposób uratują Instytut i swoje miejsca pracy. - Byliśmy pod presją – albo dalsze istnienie Instytutu i zachowanie pracy, kosztem minimalnych wynagrodzeń, albo Instytut upadnie – mówi dr Danuta Milżyńska. W końcu jednak grupie pracowników udało się zdobyć dowody na to, że dyrektor wyprowadza z Instytutu pieniądze i złożyli doniesienie do Najwyższej Izby Kontroli. Jej kontrola ujawniła skalę przestępczego procederu. - Mózgiem wyprowadzania pieniędzy była pani dyrektor, najpierw do spraw administracyjnych, potem ekonomicznych, Janina W. – mówi Wojciech Matecki, dyrektor delegatury NIK w Katowicach. Janina W. i jej współpracownicy wystawiali dla siebie fikcyjne umowy na kwoty kilkudziesięciu tysięcy złotych każda. Swojej matce, Marii P. Janina W. wystawiła kilkadziesiąt zleceń na tłumaczenia, opiewających na kwotę 1,7 mln zł.. Maria P. nie miała uprawnień tłumacza, co więcej, nie znała języków obcych. Kolejnym pomysłem na kradzież pieniędzy z Instytutu było stworzenie fikcyjnego projektu MULTIMEH rzekomo finansowanego przez Unię Europejską. W ten sposób ukradziono 1,4 mln. Zł, z tego Janina W. zagarnęła 700 tys. - Nieautentyczny był nie tylko kontrakt, ale i cała dokumentacja, tworzona w celu uwiarygodnienia jego realizacji – sprawozdania półroczne, korespondencja mailowa – mówi Tomasz Kuźniak, doradca ekonomiczny delegatury NIK w Katowicach. Po zwolnieniu z pracy Janina W. wyprzedaje swój majątek. Sprzedała willę z ogrodem w najbardziej ekskluzywnej dzielnicy Katowic. Mieszka w wynajętym mieszkaniu w kamienicy. Odmówiła rozmowy z reporterem UWAGI! - Wiedząc, że najprawdopodobniej zostanie zatrzymana, pozbywa się majątku, by skarb państwa i prokuratura nie odzyskały pieniędzy – mówi Izabela Kacprzak, dziennikarka Dziennika Zachodniego. Prokuraturze Okręgowej w Katowicach udało się dotąd zabezpieczyć zaledwie pięć tysięcy w gotówce od Janiny W. i sprzęt audio – wideo wartości kilku tysięcy złotych od jej matki. Sprawa ma charakter rozwojowy - w tej chwili z informacji zgromadzonych przez NIK wynika, że z Instytutu mogło zostać wyprowadzonych nawet ponad 16 mln zł. Prokuratura dopiero po dziewięciu miesiącach prowadzenia śledztwa w tej sprawie zatrzymała Janinę W. i dziewięć osób z jej otoczenia.