Dramat 86-letniej pacjentki oddziału neurologicznego szpitala w Bytomiu rozegrał się dwa tygodnie temu. Staruszka cierpiąca od lat m.in. na zaniki pamięci około północy wstała z łóżka i niezauważona przez nikogo opuściła oddział. Przez jakiś czas błąkała się po pustych korytarzach szpitalnych. Wreszcie znalazła otwarte drzwi, którymi opuściła szpitalny budynek. O tym, że kobiety nie ma w łóżku ani na oddziale, personel szpitala zorientował się, jak twierdzi dyrekcja szpital, dopiero ok. godz. 2 w nocy. Rozpoczęto poszukiwania. Do godziny 7 rano pacjentki nie udało się odnaleźć. Zawiadomiono policję. Funkcjonariusze potrzebowali kilku minut, aby odnaleźć kobietę. Zamarznięte zwłoki, przykryte dwucentymetrową warstwą śniegu leżały kilka metrów od szpitalnego prosektorium. Jak to możliwe, że przez ponad pięć godzin poszukiwań nie natknął się na nie nikt ze szpitalnego personelu? Podobne wątpliwości ma także prokuratura badająca sprawę. – Z materiałów nie wynika, żeby pacjentka była szukana przez pięć i pół godziny – mówi prokurator Władysław Czekaj, zajmujący się tą sprawą. Jeszcze dalej w swoich podejrzeniach, co do nocnych zdarzeń w szpitalu w Bytomiu posuwa się rodzina i znajomi zmarłej, którzy uważają, że zniknięcie chorej zauważono dopiero rano, więc w nocy w ogóle nikt nie mógł jej szukać. Co do tego, że personel szpitala nie zachował się prawidłowo nie ma również wątpliwości konsultant wojewódzki w dziedzinie neurologii. – To jest niedopuszczalna sytuacja, że przez siedem godzin nie było wiadomo gdzie pacjent przebywa – uważa prof. Zofia Kazibutowska, konsultant wojewódzki ds. neurologii. Jest to bulwersujące tym bardziej, że personel zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że kobieta zdolna jest do niekontrolowanych wyjść i powinna się znajdować pod szczególną opieką. Nie wiadomo także jak pacjentka wyszła z budynku, który na noc – podobno – jest dokładnie zamykany. Okazuje się, że ten tragiczny wypadek nic nie zmienił w funkcjonowaniu szpitala. Sprawdziliśmy - do dziś drzwi oddziału neurologicznego w dalszym ciągu są szeroko otwarte dla pacjentów i odwiedzających.