57-letnia Gabriela B. to mieszkanka Łęczycy. Kobieta podając pesel, imię i nazwisko unieszczęśliwiła kredytami blisko 200 osób.
- Skierowaliśmy do Sądu Rejonowego w Łęczycy kolejny akt oskarżenia. Ujęliśmy w nim zarzut dotyczący popełnienia 65 przestępstw oszustwa. Niezależnie od tego, cały czas toczy się śledztwo. Do tej chwili sformułowano łącznie ponad 100 zarzutów. Szacujemy, że ich liczba może sięgnąć 120 – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Gabriela B. pozostaje na wolności
Pani Jadwiga przez oszustkę straciła m.in całą emeryturę.
- Na koncie bankowym zostawiono mi -7,90 zł. Kiedy zabrano mi pieniądze byłam niecałe pół roku po radioterapii. Miałam bardzo dużo nieprzespanych i przepłakanych nocy – mówi Jadwiga Rydczak.
Kobieta nie może zrozumieć, czemu osoba, przez, którą straciła pieniądze nie poniosła kary.
- Ona chodzi sobie bezkarnie. Jeżeli jest chora, a wszyscy twierdzą, że jest chora psychiatrycznie, dlaczego nie jest zabrana do zakładu? – pyta Rydczak.
Przed blokiem, gdzie mieszka Gabriela B. spotkaliśmy jej sąsiadkę.
- Dobrze, by było żeby to nagłośnić. Też jestem w grupie oszukanych. Każdy ma tu z siedem, osiem pożyczek, telefonów. Nie wiem, czemu władze nie mogą dać sobie z tym rady? – zastanawia się.
Sąsiadka dodaje, że Gabriela B. przed sprawami w sądzie truje się, by uniknąć odpowiedzialności.
- Piętnastego miała być sprawa, a rano zabrała ją karetka. Ona się tak truje, żeby się nie zatruła. Chyba ze cztery, albo pięć razy już to robiła. Kiedy ma mieć sprawę to się truje – mówi sąsiadka.
Dane z urzędu?
Halina Bernacka, inna poszkodowana, przekonuje, że Gabriela B. nadal bierze pożyczki.
- Bierze na swoich sąsiadów. Wymyśla niesamowite adresy zamieszkania. Podała fałszywy dowód, wzięła kredyt na poczcie. Nawet na nieważne dowody osobiste. Okazuje się, że jeżeli komuś zależy na sprzedaży kredytu to nie patrzy, czy dowód jest ważny, czy nieważny, byleby tylko sprzedać – mówi.
Dlatego, że oszustka podawała inne adresy zamieszkania to poszkodowani dowiadywali się o stracie pieniędzy, gdy komornik egzekwował dług z bankowego konta.
- Po otrzymaniu zawiadomienia o egzekucji z banku poszłam na policję i złożyłam oświadczenie, że na moją niekorzyść zostało popełnione przestępstwo. Nigdy żadnych pożyczek nie brałam oprócz kredytu na hipotekę. A tak jak żyję 67 lat nigdy żadnej pożyczki, czy chwilówki nie brałam, nie miałam z bankami do czynienia – mówi pani Jadwiga.
Według szacunków prokuratury Gabriela B. wyłudziła w ostatnich latach łącznie około 100 tysięcy złotych.
Skąd miała dostęp do danych osobowych?
- Z relacji podejrzanej wynika, że w czasie stażu, jaki odbywała w Urzędzie Skarbowym w Łęczycy skopiowała dane, a następnie je wykorzystywała – mówi prokurator Kopania.
Pani Halina Bernacka skarży się na miejscową prokuraturę.
- Myślę, że prokuratura jest do wymiany. Przykro mi, że tak muszę mówić, ale to jest po prostu śmieszne. Ona w 2012 roku dostała wyrok, w trakcie zawieszonego wyroku cały czas kradła. I kradnie do tej pory. Z jakiś względów nie jest zamknięta. Jeżeli ma wyrok to należałoby go odwiesić – podkreśla Bernacka.
Dlaczego Gabriela B. pozostaje na wolności?
- Najnowsze informacje są takie, że sąd zarządził wykonanie kary pozbawienia wolności. Niestety nie doszło do odczytania aktu oskarżenia. Wynika to przede wszystkim ze stanu zdrowia kobiety. Liczymy, że w najbliższym czasie będzie to możliwe - stwierdza rzecznik Kopania.
„Kradła od dziecka”
Gabrielę B. spotkaliśmy przed jej domem.
- Nie mam ochoty z panią rozmawiać. Jestem po próbie samobójczej. Żeście do tego doprowadzili przez tę nagonkę medialną. Nie będę z nikim rozmawiała. Chce pani, żebym dzisiaj się ponownie nażarła prochów? Jest pani na bardzo dobrej drodze. Jestem u kresu wytrzymałości psychicznej – mówi.
Pani Hanna zna Gabrielę B. od dawna.
- To, co czasem uzyskała z kredytów potrafiła w ciągu paru minut przegrać. Przepić. Kradła od dziecka i będzie kraść. Ona zawsze taka będzie. Osiągnięć w życiu żadnych nie miała, ale na fałszowaniu dokumentów doskonale się zna. Wiem o takich sytuacjach, które robiła kilka lat temu i zakończyły się niepowodzeniem dla osób poszkodowanych. Prokuratura zawsze uznawała, że to jest mała szkoda – mówi.
Pani Jadwiga nie może zrozumieć, czemu nikt jej nie broni w tej sprawie.
- Dlaczego zabrano mi pieniądze i nalicza się odsetki od pożyczek, których nie wzięłam? Nikt mi nie powiedział, że odzyskam pieniądze. I jak ufać władzom, prawu, które razem z rodziną przestrzegamy przez tyle lat? Stanęłam przed faktem, że nikt za mną nie stoi, zostałam sama.
Zwrot pieniędzy
Pani Jadwiga nie ustaje w walce o sprawiedliwość, jednak próby odzyskania pieniędzy kończą się niczym. Razem z kamerą pojawiamy się w firmie, w której oszustka wyłudziła na panią Jadwigę kredyt.
- W 2016 roku doszło do niedochowania staranności z naszej strony, dlatego, że tam były dwie pożyczki na panią Jadwigę. Jedno z pism, które pani Jadwiga do nas przesłała zostało podłączone pod sprawę, gdzie tego zajęcia nie było. W związku z tym w systemie nie było widać, że przetrzymujemy 1400 zł zajęte przez komornika. To był błąd po naszej stronie, że pieniądze nie zostały zwrócone – przyznaje Marek Bosak, Vivus Finance.
Basak składa też deklarację.
- Chcielibyśmy zaproponować zwrot tej kwoty i pełnych kosztów związanych z obsługą prawną. I zaproponowanie obsługi prawnej kancelarii, która pomoże wszystkie tematy, nie tylko związane z nami, wyprostować.
- Czuję się rozgoryczona. Mam żal do naszych władz i prawa. Prosty obywatel Rzeczpospolitej powinien być chroniony – mówi pani Jadwiga.