Niemal każdy sprawca wypadku drogowego skazany w sądzie musi zapłacić tzw. nawiązkę na cele społeczne. Najczęściej sądy wskazują konkretną fundację, która pomaga ofiarom wypadków. Wybór fundacji należy do sędziego. Jedną z takich fundacji jest działający w Prudniku ”Miś”. Siedziba ”Misia” mieści się w jednorodzinnym domu, zamieszkanym przez starsze małżeństwo. Nie ma nawet żadnego szyldu. - Po co szyld, jak fundacja dopiero niedawno zaczęła działalność, a ”kapka” przychodzi? – dziwi się pani mieszkająca w domu. – To nie Owsiak ani Kwaśniewska. - Działamy na całą Polskę – mówi jej mąż. – Ze cztery, pięć nawiązek przychodzi dziennie – po 50, 100 zł, rzadko kiedy 300. Państwo kierujący fundacją po szczegółowe informacje o finansach kierują do księgowości. W księgowości urzęduje pani, która odmawia ujawnienia jakiejkolwiek dokumentacji, choć ustawa o fundacjach przewiduje taki obowiązek. Również pani prezes, córka małżeństwa z Prudnika, Renata A. woli o pieniądzach nie rozmawiać. - Nie chciałabym rzucać kwotami. Chętnie z panem porozmawiam, ale najpierw wolałabym się skonsultować – mówi – nie wyjaśnia jednak, z kim musi się konsultować, skoro sama jest prezesem. Na co ”Miś” przeznacza pieniądze? Pani prezes wymienia zakup kamizelki ratunkowej i protezy. To wszystko, na co przeznaczono pieniądze w ciągu minionych dwóch lat. Tymczasem jeden tylko Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich w ostatnich trzech latach przekazał na rzecz fundacji ”Miś” ponad 60 tys. zł. Ostrożniejszy był sędzia z Prudnika, którego zaniepokoił ton rozmówcy z fundacji. - Osoba z drugiej strony słuchawki od razu miała do mnie pretensje, dlaczego żądam statutu, skoro oni żadnych pieniędzy od nas nie dostali – mówi Herbert Staffa, prezes Sądu Rejonowego w Prudniku. Żadnej nawiązki na rzecz ”Misia” prudnicki sąd nie zasądził. Co stało się z pieniędzmi, które otrzymał ”Miś”? Sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu, kieruje do Ministerstwa Zdrowia. Tam dowiedzieliśmy się, że przygotowywany jest wniosek o kontrolę skarbową fundacji. Z jej sprawozdań finansowych, które znajdują się w ministerstwie, wynika, że w pierwszym roku działania nie otrzymała ona ani jednej nawiązki. Na pytanie, co sądzi o tym, że fundację może założyć ktokolwiek, a kontrola jest praktycznie żadna, sędzia Waldemar Krawczyń odpowiada: - Jestem przerażony. Przeczytaj także:Jak ksiądz i ”chora” wyłudzali pieniądzeŻerował na dobrociCharytatywny wyzysk bezdomnychZniewaga dla świętego---strona---