O nieprawidłowościach w "Storczyku" zaalarmowała nas była pracownica pensjonatu. - Te same produkty były podawane na kolację i śniadanie. Te same, przeterminowane! Co było niezjedzone było chowane do lodówki i z powrotem podawane - mówiła nam Iwona Krzak.
"Takich sytuacji nie ma!"
Kiedy zameldowaliśmy się w "Storczyku" jako goście, zaoferowano nam brudne ręczniki i pościel. W brodziku prysznica biegały pająki, a na kolację podano odgrzewane pierogi. Reporterzy, którzy zatrudnili się jako pracownicy, odkryli z kolei tajny skład z przeterminowaną nawet o trzy lata żywnością, która miała być podana gościom!
- W hotelu Storczyk panuje ład i porządek! - oburza się właścicielka obiektu Grażyna Ś, kiedy przychodzi do konfrontacji z ustaleniami naszych dziennikarzy. - Takich sytuacji nie ma! Jestem tego pewna! Mamy nagminnie kontrole! - zaklina się właścicielka. I dodaje, że żywność jest świeża, a pieniądze "zarabia się tu drogą uczciwą". - Jak najbardziej, proszę pana! - podkreśla.
Nieskuteczna kontrola
Na miejsce wzywamy więc sanepid. - Proszę wyjść! Zadzwonię na policję! - usiłuje nas wyrzucić Grażyna Ś. - Nie wyjdziemy do przyjazdu sanepidu - odpowiada spokojnie nasz reporter. Kiedy nasi dziennikarze, raz jeszcze, przeglądają, jaką przeterminowaną żywność można znaleźć w tajnym magazynie, inspektorki sanepidu nie wykazują nim zainteresowania. Zamiast tego, rozpoczynają kontrolę w... ogólnodstępnej części kuchni!
Jak to możliwe, że do tej pory kontrole sanepidu niczego nie wykazywały? Dlaczego inspektorki nie chciały skontrolować magazynu? - Nie było mnie przy tym, trudno mi powiedzieć... - słyszymy od Teresy Wałgi z powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Cieszynie. Po naszej interwencji przełożona inspektorek osobiście przeprowadziła kontrolę w domu wypoczynkowym "Storczyk".
"Domki nie spełniały żadnych standardów"
Ośrodek to nie jedyna działalność jego właścicielki. Grażyna Ś. ma również biuro podróży w Bielsku Białej. W zeszłym roku wysłała pełen autokar turystów na kemping we Włoszech.
- Na miejscu okazało się, że domki nie spełniały żadnych standardów! - wspomina jeden z turystów, Artur Paszko. - One zostały zamknięte rok wcześniej i dopiero my je otworzyliśmy: walały się tam puszki po piwie, pety, była brudna pościel. Koszmar! - dodaje Małgorzata Paszko. Miejsce, w którym miała być zorganizowana kuchnia przypominało dosłownie wysypisko śmieci. - A lodówki były zardzewiałe - podkreśla pani Małgorzata.
– To jest kemping czterogwiazdkowy! – przekonuje jednak naszego reportera Grażyna Ś. Klienci biura podróży złożyli jednak sprawę do sądu, a ten przyznał im rację i nakazał zwrot pieniędzy za feralny wyjazd. Właścicielka biura jeszcze zwrotu nie zrobiła.
- W Ameryce pan byłby zastrzelony! - usiłuje tylko zastraszyć naszego dziennikarza, kiedy ten nie przestaje zadawać jej niewygodnych pytań.
Będą kontrole
Sanepid zamknął magazyn z przeterminowaną żywnością i zapowiedział cotygodniowe kontrole w pensjonacie "Storczyk".