Opinia biegłych wzięta z Internetu?

TVN UWAGA! 3855529
TVN UWAGA! 170468
Maria Jaworska-Tarnawska procesuje się z przychodnią. W rozstrzygnięciu sporu pomóc miała opinia, jaką na zlecenie sądu, przez rok, przygotowywało trzech naukowców ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Za 8 tys. zł stworzyli oni liczący 18 stron dokument, stanowiący kompilację treści dostępnych na popularnych portalach internetowych. – Czy oni mają mnie za idiotkę? – pyta Jaworska-Tarnawska, która sama od 15 lat jest biegłą sądową.

- Poszłam do sądu, żeby walczyć o uczciwe traktowanie pacjentów w przychodniach. A teraz muszę też walczyć o uczciwe traktowanie mnie, jako strony w postępowaniu sądowym. Ta opinia mnie obraża! Czy jej autorzy nie wiedzieli, że ja sama jestem biegłą sądową? I przeczytam tę opinię, a nie zaspokoję się tylko spojrzeniem na trzy wielkie pieczątki z tytułami doktorów!? – nie kryje wzburzenia Maria Jaworska-Tarnawska, która jako biegła ocenia sprawy związane z wyceną nieruchomości. Kobieta zachorowała trzy lata temu: zwykła infekcja gardła zamieniła się w poważną chorobę, która uszkadzała układ nerwowy. Lekarze jej nie rozpoznali, a kobiecie groziło trwałe kalectwo. Po pół roku leczenia i rehabilitacji, pani Maria postanowiła skierować sprawę do sądu. Ten orzekł, że poradnia, w której leczyła się kobieta, musi wypłacić jej 30 tysięcy zł zadośćuczynienia. Przychodnia złożyła odwołanie. Wówczas sędzia zlecił przygotowanie opinii medycznej. Biegli ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego - wykładowca katedry zakładu medycyny sądowej, neurolog oraz adiunkt kliniki chorób wewnętrznych i farmakologii - pisali ją przez rok. Reporterka UWAGI! studiuje dokument wspólnie z Jaworską–Tarnawską. - Tutaj są przytoczone opisy z Internetu – pokazuje nam fragmenty kobieta. – Proszę bardzo, tu: www.poradnikzdrowia.pl. Dalej: wikipedia. A tutaj: www.zdrowie.abc – wylicza.

- Czy to powszechna praktyka, żeby kopiować i wykorzystywać fragmenty z Internetu, a potem podpisywać się pod tym? – pytamy jednego z autorów opinii.

- Nie mam tej opinii przed sobą, także nic na ten temat nie powiem – odpowiada naukowiec i odmawia spotkania przed kamerą. Porozmawiać z reporterką UWAGI! nie chciał też kierownik zakładu medycyny sądowej. Racje Śląskiego Uniwersytetu Medycznego postanowiła zaprezentować jego rzeczniczka. - Mamy XXI wiek. Wiele publikacji jest dostępnych w wersji elektronicznej – stwierdziła Agata Kalafarska.

Kiedy reporterka podkreśla, że opinia dla sądu nie jest pracą własną naukowców, opartą na ich doświadczeniach, ale kompilacją wiedzy, dostępnej w Internecie, rzeczniczka nie traci rezonu: - To nie jest dzieło w rozumieniu publikacji naukowej. To jest informacja na zlecenie konkretnej instytucji.

- Czyli plagiat i kradzież intelektualna jest tu dopuszczalna? - dopytuje reporterka UWAGI!

- Ja mówię o tym, jak powszechnie postępują biegli. Ja nie będę tego oceniać! – odpowiada Kalafarska. Na przygotowanie osiemnastostronicowej opinii – z czego szesnaście stron stanowią kopie fragmentów akt sądowych – biegli potrzebowali 120 godzin. Swoją pracę wycenili na przeszło 8 tys. złotych. Ich zdaniem praca, którą musieli wykonać, była skomplikowana. Wysoką kwotę uzasadniali również koniecznością przebadania pani Marii. – Tyle, że ja nie byłam przez nich badana! Nawet ze mną nie rozmawiali! – podkreśla kobieta. Opinia jest dla pani Marii niekorzystna. Kobieta zaskarżyła ten dokument i prawdopodobnie będzie potrzebna kolejna opinia. - Jeżeli sąd ma wątpliwości co do tej opinii, może się zwrócić o wyjaśnienie, uzasadnienie, uzupełnienie – mówi rzeczniczka Uniwersytetu. Czy ewentualna dodatkowa opinia również będzie płatna? - Oszem. Za wykonaną pracę, trzeba zapłacić – nie pozostawia złudzeń rzeczniczka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości