Prawdziwe oblicze Bożeny K. dziennikarze UWAGI! obnażyli już kilka lat temu. Czterdziestokilkuletnia wówczas kobieta zatrudniała się jako opiekunka do osób starszych, zdobywała ich zaufanie a potem wykorzystywała, z mieszkań ginęły kosztowności i pieniądze. Do dziś nie wyjaśniono okoliczności śmierci dwóch podopiecznych Bożeny K., którymi opiekowała się tuż przed ich śmiercią. Zwłoki obu kobiet zostały skremowane w niejasnych okolicznościach. Bożena K. trafiła w końcu przed sąd. - Pani Bożena K. została oskarżona o przywłaszczenie pieniędzy należących do kobiety, którą opiekowała się, przez krótki okres czasu, do jej śmierci. Została za to skazana, sąd orzekła zakaz wykonywania zawodu związanego ze sprawowaniem opieki nad innymi osobami na okres sześciu lat – mówiła wówczas Agnieszka Domańska z Sądu Okręgowego w Warszawie. Wyrok uprawomocnił się w styczniu ubiegłego roku, ale nie powstrzymało to Bożeny K. przed szukaniem pracy w charakterze opiekunki. Swoje ogłoszenie zamieściła w internecie. Kilka miesięcy temu Cezary Harasimowicz musiał znaleźć opiekunkę dla swojej 94-letniej matki. Pani Krystyna niedawno podupadła na zdrowiu i potrzebowała całodobowej opieki. Cezary Harasimowicz skorzystał z portalu internetowego i tak trafił na Bożenę K. - Ona się legitymizowała słownie tym, że miała doświadczenie pracy w hospicjum. Na mnie zrobiła dobre wrażenie, osoby wrażliwej i opiekuńczej, osoby, która się zna na medycynie i potrafi załatwić rehabilitację – opowiadaCezary Harasimowicz. Pan Cezary, przekonany o profesjonalizmie opiekunki, zaufał jej niemal bezgranicznie. Zajęty pracą nie wiedział, co tak naprawdę działo się w domu jego matki. - Raz zdarzyło się, że ja tu upadłam, a ona w ogóle nie chciała mnie podnieść. Kazała mi się podnosić samej. Zaczęłam płakać. Raptem złapała mnie za szyję, obcałowała i spytała, co jej zapiszę w testamencie i ile mam na koncie. Na początku nie mówiłam nic synowi, bo nie chciałam go martwić. Potem, gdy już chciałam mu wszystko opowiedzieć, zaczęła zabierać mi telefon komórkowy. W końcu obmyśliłam, że porozmawiam z synem, gdy będzie wiózł mnie do dentysty – wspomina Krystyna Królikiewicz-Harasimowicz. Na początku maja Cezary Harasimowicz zwolnił Bożenę K. O tym, jak traktowała jego matkę, powiadomił policję. Ta prowadzi teraz śledztwo w sprawie działalności Bożeny K. Na kobiecie ciąży wyrok roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jeżeli okaże się, że pracując u Krystyny Królikiewicz złamała sądowy zakaz opieki – może trafić do więzienia.