Opieka w cieniu łowców skór

TVN UWAGA! 136369
Tomasz S., podejrzany o udział w aferze łowców skór kupił nieruchomość, zarejestrował firmę, a delegowana przez niego osoba zaczęła oferować rezerwacje dla pensjonariuszy prywatnego domu seniora. Dziś miał się wprowadzić pierwszy rezydent.

Afera łowców skór wybuchła na początku 2002 roku. Zaczęło się od publikacji dwóch dziennikarzy Gazety Wyborczej, Tomasza Patory i Marcina Stelmasiaka. Reporterzy twierdzili, że w łódzkim pogotowiu handluje się informacjami o zgonach pacjentów pogotowia. Kupują je zakłady pogrzebowe. W opinii dziennikarzy, w całym procederze znaczącą rolę odgrywał dyspozytor pogotowia Tomasz S. - Dla mnie jest on pomysłodawcą procederu – mówi Tomasz Patora, były dziennikarz Gazety Wyborczej, obecnie w TVN. – To on wymyślił proceder brania pieniędzy od zakładów pogrzebowych w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Sprawia wrażenie człowieka inteligentnego, doskonale wie, co powiedzieć. Bez względu na okoliczności nie powie nic więcej. Fakty opisane przez Gazetę Wyborczą zaowocowały prokuratorskim śledztwem. Zarzuty handlu informacjami o zgonach usłyszało kilkadziesiąt osób - od pracowników pogotowia po właścicieli i pracowników zakładów pogrzebowych. Kilka osób wkrótce stanęło przed sądem - dwóch lekarzy i dwóch sanitariuszy. Lekarze zostali skazani na kilkuletnie wyroki więzienia. Sanitariusze odpowiadali za zabójstwo pacjentów. Usłyszeli wyroki dożywocia i 25 lat pozbawienia wolności. Mimo kilku wyroków skazujących śledztwo w sprawie łowców skór wciąż się toczy. Jednym z podejrzanych jest Tomasz S. Prokurator zarzuca mu przyjęcie co najmniej 60-ciu tysięcy złotych łapówek od zakładów pogrzebowych – w zamian za informacje o zgonach. Prokuratura bada też wątek domniemanego wysyłania przez Tomasza S. karetek w taki sposób, aby pokonywały jak najdłuższą, a nie najkrótszą drogę do pacjentów. Tymczasem okazuje się, że Tomasz S. jest właścicielem domu koło Kutna, który reklamował się m.in. w Internecie jako prywatny dom seniora Dworek. Tomasz S. ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Dziennikarka UWAGI! wybrała się do Dworku, zainteresowana umieszczeniem swojej babci na stałe. Przywitała ją i oprowadzała pani dyrektor domu. - Na parterze wszystkie pokoje mamy już zajęte – powiedziała pani dyrektor. – Będziemy dobudowywać windę. Przy stałym pobycie opłata miesięczna wynosi od 2 600 do 2 900 zł. Pensjonariuszy jeszcze nie ma, bo będziemy ich przyjmować od 20 maja. Pani dyrektor w rozmowie z dziennikarką dała do zrozumienia, że obiekt ma już zezwolenie sanepidu, czyli inspekcji sanitarnej, na prowadzenie prywatnego domu seniora. Z dokumentów w posiadaniu Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kutnie wynika jednak coś innego. - Podczas odbioru zostaliśmy poinformowani, że ten obiekt będzie funkcjonował jako pensjonat – mówi Andrzej Gontarek z Inspekcji Sanitarnej w Kutnie. – I że nie przewiduje się pobytu pensjonariuszy w sposób długoterminowy. Celina Marciszewska, powiatowy inspektor sanitarny w Kutnie, zapewniła, że w Dworku zostanie przeprowadzona kontrola pod kątem funkcjonowania domu seniora. Dziennikarka UWAGI! dostała gotowy do podpisania tekst umowy. Jasno z niej wynika, że to umowa z prywatnym domem seniora. W zakresie usług na pierwszym miejscu wymieniono usługi medyczne, a dopiero w dalszej kolejności hotelowe i gastronomiczne. Ponadto umowa nie określa czasu, na który obowiązuje. Oznacza to, że jest to umowa na czas nieokreślony. Te elementy świadczą o tym, że na pewno nie mamy do czynienia z hotelem lub pensjonatem, tylko z placówką całodobowej opieki nad osobami starszymi. Pani dyrektor zapewniła też, że straż pożarna zezwoliła na funkcjonowanie obiektu. - Obiekt na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie co najmniej ładne – mówi Marek Banasiak, zastępca komendanta Powiatowej Straży Pożarnej w Kutnie. - Ale brakuje sprawnego systemu oddymiania i na chwilę obecną stanowisko straży pożarnej jest negatywne. Aby taka placówka jak dom seniora mogła rozpocząć legalne działanie musi być wpisana na listę wojewody, po dopuszczeniu jej do użytkowania przez wojewódzkich urzędników. Na liście wojewody jej nie ma. Następnego dnia po wizycie ekipy UWAGI1 w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi dwie urzędniczki z Wydziału Spraw Społecznych pojechały skontrolować dom seniora należący do Tomasza S. - Budynek nie spełnia wymagań ustawy o pomocy społecznej – mówi Agnieszka Łukomska – Dulaj, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi. – Podjęto tam działania mające doprowadzić do usunięcia barier architektonicznych. Czekamy na wniosek o zezwolenie wojewody. Złożono też oświadczenie pisemne, że umowy z pensjonariuszami nie są podpisane, a jeśli zostaną, to pensjonariusze nie wprowadzą się przed wydaniem zezwolenia. Nie mamy podstaw, by kwestionować to oświadczenie, ale będziemy monitorować sytuację. Reporter UWAGI! w końcu ujawnił się i poprosił panią dyrektor o rozmowę. Tym razem odmówiła. Nie chciał także wypowiedzieć się przed kamerą Tomasz S. - Nie ma jeszcze takiego domu – powiedział Tomasz S., zapytany o prywatny dom seniora. – Jak będzie otwarty, chętnie się spotkam. Ja się tym domem nie zajmuję, ja robię siatkę ogrodzeniową. Zajmuje się tym domem osoba przeze mnie delegowana. Na pytanie, czy nie wydaje mu się niestosowne, by mając zarzuty prowadził działalnośc gospodarczą w domu seniora, Tomasz S. powiedział, że zarzuty można postawić każdemu i że porozmawia o tym, gdy zostanie wydany prawomocny wyrok. Niemal natychmiast po wizycie ekipy UWAGI! została zmieniona strona internetowa placówki. Usunięto wszelkie informacje, które świadczyły o działaniu domu seniora pod tym adresem. Niewykluczone, że obiekt jednak kiedyś otworzy swoje podwoje i będzie działać zgodnie z prawem. - Czy ktokolwiek oddałby bliskich w opiekę człowiekowi, który zorganizował proceder łowców skór? – zastanawia się Tomasz Patora, jeden z dziennikarzy, którzy ten proceder ujawnili.

podziel się:

Pozostałe wiadomości