Firmy farmaceutyczne od czasu wprowadzenia cztery lata temu prawa farmaceutycznego nie mogą obdarowywać lekarzy drogimi prezentami, organizować imprez promocyjnych i wycieczek. Prawo reguluje nawet to, jakim poczęstunkiem organizatorzy szkoleń mogą uraczyć zaproszonych lekarzy. Zmiana prawa nie zmieniła jednak rzeczywistości. W czerwcu szerokim echem odbiło się ujawnienie przez media, również TVN, przebiegu wyjazdu grupy ginekologów na szkolenie zorganizowane przez firmę Schering. Zamiast wykładów, były bankiety do rana na promie i zwiedzanie Kopenhagi. Nie minęły jeszcze echa tej afery, a reporter UWAGI! udokumentował podobnie fikcyjny wyjazd szkoleniowy. Tym razem producent leków onkologicznych Vipharm zaprosił w słowackie Pieniny grupę onkologów, m.in. z Centrum Onkologii w Gliwicach. Z programu warsztatów wynikało, że wykłady zajmą siedem godzin w ciągu trzech dni. Tymczasem nawet w godzinach przeznaczonych na wykłady, lekarze opalali się i pływali w basenie czterogwiazdkowego hotelu. - Jako firma polska, nie moglibyśmy sobie pozwolić na działania niezgodne z prawem farmaceutycznym – mówi dr Agnieszka Szelejewska – Woźniakowska, menadżer ds. medycznych Vipharmu S.A. i zapewnia, że cały program został dokładnie zrealizowany. – To były warsztaty z psychoonkologii. Cały koszt pobytu lekarzy pokrył organizator warsztatów, potwierdziła to obsługa hotelu. Pani menadżer nie zdziwiły pokazane jej zdjęcia z wycieczki na spływ Dunajcem, podczas której lekarze byli częstowani alkoholem, ani sceny z zabawy do późnych godzin nocnych w hotelowym barze. - To jedyny czas, kiedy można prowadzić warsztaty przez ruch – mówi dr Agnieszka Szelejewska – Woźniakowska. - By przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu, stresowi, który onkolodzy mają na co dzień. To był zdrowy tryb życia, nie żadna atrakcja. Zdjęcia z pobytu lekarzy obejrzał też zastępca dyrektora ds. klinicznych Centrum Onkologii w Gliwicach. Obiecał wyjaśnienie sprawy, zgodził się też skontaktować reportera UWAGI! z pracownikami Centrum, którzy skorzystali z zaproszenia Vipharmu. Żadnego nie udało się jednak znaleźć w pracy. Nazajutrz przyniósł oświadczenie, z którego wynikało, że dyrekcja szpitala po rozmowie z uczestnikami wycieczki stwierdziła, iż nie zostały naruszone przepisy prawa i jej zdaniem nie ma podstaw do jakichkolwiek zarzutów. - Jeśli został naruszony jakikolwiek przepis prawa, to wobec winnych zostaną wyciągnięte daleko idące konsekwencje – zapewnił jednak dr Aleksander Zajusz, zastępca dyrektora ds. klinicznych Centrum Onkologii w Gliwicach. Jedyna z osób, biorących udział w wyjeździe w Pieniny, z którą udało się krótko porozmawiać reporterowi UWAGI!, była zdumiona pytaniem, czy nie ma sobie nic do zarzucenia. - Według mnie, moja postawa moralna jest nienaganna, jest wysoce etyczna – powiedziała lekarka. I nie chciała kontynuować rozmowy. Przeczytaj także:Recepta na zarobekPremie dla lekarzy od pacjentówŚpiący lekarze ---strona---