10-letni Olek Ruminkiewicz został porwany dla okupu. Dwa miesiące później ciało uduszonego kablem chłopca odnaleziono w studni na terenie jednego z sadów położonych pod Koninem.
- W tym sadzie odbyła się ostatnia droga synka. Jechał z Konina w bagażniku. Tu był też jego pierwszy grób, leżał w nim przez 60 dni. Przytwierdzony do ziemi, wymarznięty – opowiada pan Wojciech.
Mordercą Olka okazał się Krzysztof F. - były sędzia konińskiego sądu. F. pochodził z szanowanej rodziny prawniczej. Jego ojciec piastował stanowisko prezesa Sądu Okręgowego w Koninie. Zabójca doskonale znał sytuację materialną Ruminkiewiczów, bywał u nich w domu. Jak się okazało, F. był uzależniony od hazardu, popadał w długi. Czy to kłopoty materialne pchnęły go do morderstwa?
- Miał dużo długów u wielu ludzi. Wyszło też na jaw, że jeździł do Poznania i grał w lokalach hazardowych. Nie wiedziałem tego ani ja, ani jego rodzina – mówi pan Wojciech. I dodaje: - Miał dwie twarze. Wierzył w zbrodnię doskonałą. Działał z mocnym przygotowaniem, wierzył, że zdobędzie duże pieniądze, a ja wykończę się. Nie będzie grobu dziecka, a on nie będzie mordercą.
25 lat więzienia i zadośćuczynienie
Krzysztofa F. skazano na 25 lat pozbawienia wolności. W odrębnym postępowaniu sąd przyznał ojcu zamordowanego chłopca zadośćuczynienie.
- Zwróciłem się kiedyś na procesie do porywacza i mordercy mojego syna. Zapytałem: „Morderco, czy nie dręczy cię sumienie, po tym jak zamordowałeś mojego syna?”. Powiedział: „Dręczy, ale to nic nie wnosi do sprawy”. To chyba cechuje dzieciobójców, że nie potrafią przeprosić – uważa pan Wojciech.
Na początku ubiegłego roku morderca Olka wyszedł na wolność. Krzysztofa F. udało nam się odnaleźć. Mężczyzna pracuje w jednej z sieci sklepów spożywczych.
- Nie róbcie sensacji – oświadczył i odmówił nam wypowiedzi.
- Nigdy od niego nie usłyszałem słowa przepraszam. Ale nie chcę go widzieć. Nie jestem za przebaczeniem, ale nie jestem mściwy i nie pałam zemstą – zapewnia pan Wojciech.
- Wojtek ma zasądzoną karę do końca życia. On będzie dalej żył z bólem, codziennie będzie się z tym budził – mówi Teofil Chrisochojdis, przyjaciel pana Wojciecha.
- Dzisiaj Oleś miałby 36 lat. Na pewno z racji tego, że pasjonował się sportem, ciągle by mu towarzyszył w życiu – przypuszcza Ruminkiewicz.
400 tys. zł
Niespłacane przez lata zadośćuczynienie urosło wraz z odsetkami do kwoty 400 tysięcy złotych. Tymczasem na konto ojca ofiary wpłynęła jedynie symboliczna kwota pieniędzy.
- Na pewno posiadał jakiś majątek. Nie obwiniam jego rodziny. Jego żona posiadała z nim mieszkanie, ale uciekła, tam były małe dzieci. Nigdy nie miałem pretensji do jego rodziny – żony czy rodziców. Ale on powinien podjąć pracę, zrobić jakieś ruchy – uważa pan Wojciech.
Mimo prowadzonego przez komornika postępowania egzekucyjnego, dług wciąż nie jest egzekwowany. Spadek po rodzicach mordercy został odziedziczony przez jego brata.
- Komornik wszedł mi konto. Brat odmówił mi wydania majątku – twierdzi F.
Brat Krzysztofa F. jest prawnikiem. On także nie zgodził się na wywiad. Mężczyzna przekonuje, że od wielu lat nie ma kontaktu z bratem.
Czy prowadzący postępowanie komornik robi wszystko, aby wyegzekwować dług? W jaki sposób monitoruje dochody Krzysztofa F.?
- Postępowanie nie należy do najłatwiejszych. Komornik ma problem ze skutecznym ściągnięciem zobowiązań - przyznaje Marek Grzelak z Izby Komorniczej w Poznaniu. I dodaje: - Czynności, które wykonywał komornik, czyli sprawdzenie rachunków bankowych, nieruchomości, wywiad w centralnej ewidencji pojazdów, nie doprowadziły do ujawnienia jakiegokolwiek majątku, z którego komornik mógłby skutecznie przeprowadzić egzekucję.
Jakie konsekwencje grożą mężczyźnie, który nie płaci zadośćuczynienia?
- Poza tym, że jego stan majątkowy będzie systematycznie weryfikowany przez komornika, który prowadzi postępowanie, to innych konsekwencji, a zwłaszcza odpowiedzialności karnej za niespłacanie długów, nie będzie – przyznaje Marek Grzelak.
Ojciec chłopca nadal będzie walczył, aby otrzymać należne mu decyzją sądu zadośćuczynienie. Uzyskane pieniądze chce przekazać na cele charytatywne.