- Karol w pewnym momencie zaczął się bardzo temu sprzeciwiać. Mówił: nie chcę iść do Samsona – mówi matka pokrzywdzonego chłopca. - Pamiętam do dzisiaj jak mówię: Karol, ale ty lubisz przecież chodzić do pana Andrzeja. On na to: lubię, ale nie chcę. Nie doszukiwałam się wtedy w tym nic złego. Zresztą rozmawiałam w o tym z panem Andrzejem, dlaczego w Karolu jest taki sprzeciw? On tłumaczył, że Karol ma okres buntu, że nie można pozwalać mu ustępować, że należy to przełamywać. To w Andrzeju Samsonie matka Karola pokładała nadzieje. Znany, powszechnie ceniony i uznawany za autorytet psycholog miał uzdrowić jej syna. To on podważył stawianą dotychczas diagnozę. Stanowczo odrzucił tezę, że Karol ma autyzm. Zaburzenia w rozwoju tłumaczył wcześniactwem chłopca. Ponad cztery lata chłopiec był poddawany terapiom Andrzeja Samsona. - Czy to jest możliwe, że facet, który wie ile godzin poświęcam na pracę z Karolem może mu zrobić jakąś krzywdę – zastanawia się matka chłopca. - Karol nie opowiadał o tym. Pytałam go, jak wychodził od niego: jak dzisiaj było? Karol mówił: dobrze. A co dzisiaj robiliście: nic. Ja uznawałam, że nie robili nic nadzwyczajnego. Kiedyś powiedział mi, że buszowali z panem Andrzejem po internecie. Ja nie mam w domu internetu, więc uznałam, że to jest coś ekscytującego dla niego. Zapytałam, a co oglądaliście, odpowiedział: nie powiem. Co działo się za zamkniętymi drzwiami gabinetu podczas sesji terapeutycznej? Była to tajemnica doktora i pacjenta. Matka nigdy nie była informowana o sposobach psychoterapii. Zostawiała syna sam na sam z Andrzejem Samsonem, bo taki był wymóg terapeuty. Dziecko odbierała go po dwóch godzinach. Terapia indywidualna miała sprawić, że chłopiec odblokuje się i zacznie normalnie funkcjonować. - Kiedy Karol miał 3,5 roku i trafił do pana Andrzeja, nie sygnalizował sam potrzeb fizjologicznych – mówi matka chłopca. - Po miesiącu wizyt pan Andrzej powiedział mi, że kategorycznie muszę nauczyć Karola normalnego chodzenia do toalety. Później, na zdjęciach zobaczyłam mojego syna w pieluszce. Był już sporo starszy, chodził do przedszkola i nikt nie zgłaszał żadnych problemów z załatwianiem potrzeb fizjologicznych. To pan Andrzej zakładał pieluchy mojemu synowi. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że Andrzej Samson zamiast leczyć rozbierał chłopca, dotykał, kładł go na dmuchanych lalkach, fotografował i doprowadzał do czynności seksualnych. Dziecko zobligowane tajemnicą, milczało. Pojawiające się sygnały, były bagatelizowane ze względu na upośledzenie chłopca. - W tym czasie, kiedy Karol składał zabawki ja przez 5 minut mogłam rozmawiać z panem Andrzejem. Widziałam postęp dziecka, a od niego słyszałam, że wszystko jest ok. – mówi matka chłopca. Nie tylko rodzice nie dostrzegli, że dziecku dzieje się krzywda. Nad rozwojem Karola pracowało jednocześnie kilku specjalistów. Żaden z nich nie zauważył niepokojących sygnałów. Podczas rozprawy psycholog tłumaczył, że chłopiec miał zaburzenia płci, jednak nigdy nie powiedział o tym jego rodzicom. - Nie ma takiej opcji, żebym mojego syna kiedykolwiek ubierała w sukienki, żebym go malowała. Te przebieranki miały miejsce nie jednorazowo. Na tych zdjęciach Karol miał 3, 4 i 5 lat. Dosyć dużo tych zdjęć było, za dużo – mówi matka chłopca. - Ten moment, kiedy ta sprawa została mi przedstawiona, kiedy zobaczyłam te zdjęcia, dowiedziałam się, że w związku z tym mój syn musi być zbadany przez grupę biegłych specjalistów. Badania, niestety potwierdziły, że Karol jest dzieckiem posiadającym zespół dziecka molestowanego seksualnie. ---strona---