Stanisław Czechura był dyrektorem WIOŚ przez ostatnie pięć lat. Powołano go na to stanowisko za czasów rządów PiS, gdy odwołano Halinę Czarnecką. Wówczas zmiana na stanowisku dyrektora miała związek z medialnymi doniesieniami na temat hałdy fosfogipsów w Wiślince.Teraz Stanisław Czechura również stracił posadę w związku z medialnym materiałem - programem TVN Uwaga! o firmie Port Service z Gdańska, która na swoim terenie składuje niebezpieczne materiały z Ukrainy. ZOBACZ REPORTAŻ UWAGI!Dziennikarze TVN, zaalarmowani przez telewidza, pokazali w nim niedawno, że na terenie Port Service znajdują się tysiące worków, w tym wiele niezabezpieczonych, z trującą substancją - HCB. Reportaż sugerował, że w workach jest czyste HCB, tymczasem badania przeprowadzone przez WIOŚ wykazały, że jest w nich ziemia, w której ilość trującej substancji nie przekracza 1,6 proc.WIOŚ, jeszcze przed emisją programu, wystąpił do sądu o nałożenie na Port Service kary grzywny - 900 tys. zł - za to, że składował worki na większej powierzchni, niż wynikało to z urzędowego pozwolenia. Firma się jednak odwołała do wyższej instancji, sprawa się ciągnie.Według naszych informacji wojewoda pomorski Ryszard Stachurski uznał jednak, że działania dyrektora WIOŚ w tej sprawie były niewystarczające. Jego zdaniem kontrola w Port Service była powierzchowna, zdenerwowało go również to, że o sprawie dowiedział się z telewizji, a nie od dyrektora WIOŚ.W zeszłym tygodniu wojewoda spotkał się z dyrektorem Czechurą. Według relacji naszych informatorów chciał go z miejsca odwołać, ostatecznie panowie ustalili, że Czechura, po dżentelmeńsku, sam poda się do dymisji. Na odchodnym wojewoda miał do niego powiedzieć: - "Nikt po panu nie będzie płakał". Następnego dnia pracownicy WIOŚ przyszli do pracy ubrani na czarno niczym na pogrzeb i pożegnali się z dyrektorem.We wtorek WIOŚ wymierzył Port Service nową grzywnę. Spalarnia ma płacić 30 tys. zł kary codziennie, aż do momentu usunięcia odpadów, które są magazynowane w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Kara jest naliczana od stycznia, czyli od momentu, kiedy stwierdzono naruszenie przepisów. Źródło gazeta.pl.