W wypełniających ciężarówkę i naczepę workach i pojemnikach ciężarówce znajdowała się tkanka ludzka, zakrwawione bandaże oraz strzykawki, a także pojemniki z chemikaliami. We wtorek, dwa dni po interwencji reporterów UWAGI! groźne śmieci zostały wywiezione. Prowadzący postępowanie wyjaśniające inspektorzy ochrony środowiska stwierdzili, że teren nie był dopuszczony jako miejsce, gdzie można przechowywać odpady. Ogrodzenie było otwarte, a do worków z chorobotwórczymi substancjami miały dostęp osoby postronne. Samochody z odpadami stały w pobliżu warsztatu samochodowego, który jak twierdzi jego właścicielka nie miał nic wspólnego z pozostawionymi na parceli pojazdami. Miejsce, gdzie stały samochody zostało udostępnione przez właścicielkę parceli innej prywatnej spółce. Jak ustalili reporterzy TVN, którzy otrzymali anonimowe zgłoszenie worki pochodziły z warszawskich szpitali. Co najmniej jeden z nich ma podpisaną umowę ze spalarnią odpadów medycznych w Bełchatowie. Policja potwierdziła informację, że pojazdy należą do spółki z Bełchatowa. Inspektorzy Sanepidu, którzy już w niedzielę wieczorem przyjechali na miejsce stwierdzili, że wypełnione odpadami pojazdy mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne. Przedstawiciele bełchatowskiej spółki obecni we wtorek przy otwieraniu pełnej czerwonych worków naczepy i ciężarówki odmówili jakiegokolwiek komentarza. Na początku grudnia w Krakowie na terenie spalarni odpadów medycznych należącej do spółki z Bełchatowa reporterzy UWAGI! odkryli 150 tonową hałdę odpadów medycznych. Czerwone worki z groźną zawartością były przechowywane na terenie spalarni niezgodnie z przepisami – potwierdzili inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie. Na terenie spalarni w Bełchatowie Sanepid w listopadzie ubiegłego roku odkrył 30 ton odpadów przechowywanych niezgodnie z przepisami. Obecnie w obydwu przypadkach trwają postępowania wyjaśniające. Spółce grozi kara w wysokości nawet kilkuset tysięcy złotych. Sprawą zajęła się również prokuratura powiadomiona przez krakowski Sanepid. Firma była wielokrotnie proszona o zajęcie stanowiska przez dziennikarzy TVN. Na większość pism nie odpowiadała. W przesłanym do UWAGI! stanowisku prezes spalarni w Krakowie uznała, że wszystko było w porządku. Także prokurent bełchatowskiej spółki pytany przez reportera uznał, że w postępowaniu firmy nie ma nic nagannego.