Oddałem wszystko, zostałem nagi. Panie Boże prowadź!

TVN UWAGA! 137967
Michał Wojtczak był politykiem, posłem, ministrem, a potem lobbystą. Dziś walczy o szczęście niepełnosprawnych i osieroconych dzieci. Pokory wobec życia, zauważania innych i radości z małych rzeczy nauczyła go dopiero choroba. Zarobione miliony poświęcił na jeden szlachetny cel - założył fundację i buduje Wielkopolskie Centrum Rehabilitacji.

Michał Wojtczak jest uważany za pierwszego, profesjonalnego lobbystę w Polsce. Zajmował się między innymi prywatyzacją przemysłu tytoniowego. Zarabiał grube miliony. - Pieniądze miałem na wszystko. Nowy samochód, kupno domu? Proszę bardzo! Zapomniałem, gdzie jest moje miejsce w szeregu – przyznaje Michał Wojtczak. Wojtczak był także aktywnym politykiem. Za rządów Tadeusza Mazowieckiego pełnił funkcję ministra rolnictwa i przemysłu. Później zajmował się doradztwem w zakresie modernizacji armii. Te ważne zadania, wiązały się z ogromnym stresem. - Miałem 45 lat. Żyłem w samotności, bo byłem obarczony tajemnicą „ściśle tajne”. Musiałem sam podejmować decyzję. To była końcówka dopinania przetargu na sprzęt specjalny, głównie samoloty i śmigłowce. Byłem odpowiedzialny za grupę doradców w tym zakresie. Ten stres był tak duży, że mózg nie wytrzymał – wspomina Michał Wojtczak. Polityk przeszedł poważny wylew. Obudził się w szpitalu, po trzech miesiącach śpiączki. - Cały czas leżałem w łóżku. Nie wiedziałem, co jest jawą, co jest fikcja. Nie mówiłem, nie chodziłem, może ruszałem trochę oczyma. Gdzieś po roku do mnie dotarło, że był wylew, jakie są tego skutki i jaka długa jest rehabilitacja – mówi Michał Wojtczak. Kolejnym ciosem po przejściu choroby były dla pana Michała niepowodzenia rodzinne. Przytłoczyło go rozstanie z żoną i dziećmi. - Powiedziałem sobie panie Boże, dałeś mi drugą szansę i muszę odpokutować to, co było złe w tamtym życiu. Zła była pogoń za sukcesem, zachłystywanie się blichtrem, niedostrzeganie rzeczy małych – mówi Michał Wojtczak. Po przejściu choroby polityk zmienił styl życia i spojrzenie na świat. Niemal cały dorobek życia, przekazał na rzecz innych. Założył fundację i rozpoczął budowę centrum rehabilitacji dla niepełnosprawnych i osieroconych dzieci. Przeznaczył na to 13 milionów złotych z prywatnego portfela. - Ponieważ zawsze lubiłem rozwiązania czarno białe, postanowiłem oddać wszystko i zostać goły. Panie Boże dałeś mi drugą szansę, teraz prowadź – mówi Michał Wojtczak. Mimo że budowa trwa, niepełnosprawne dzieci z przedszkola w pobliskich Pobiedziskach korzystają już z zajęć hipoterapii. - Pan Michał ma ideę warsztatów terapii zajęciowej. Myśli o obozach, na których niepełnosprawni przebywaliby i mogli nauczyć się pewnych umiejętności. Umiejętności takich jak pieczenie, lepienie w glinie, które byłyby i terapią i jakąś umiejętnością w życiu, która mogłaby jakoś pomóc tym dzieciakom. Z drugiej strony jest to tworzenie bardzo profesjonalnego ośrodka hipoterapii – mówi Małgorzata Halber, prezes Stowarzyszenia Na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej w Pobiedziskach. Codzienność byłego polityka sprowadza się dziś do prowadzenia fundacji i zdobywania pieniędzy na dokończenie budowy ośrodka. - Fundacja jest po to, żeby zbierać pieniądze, żeby budować to, co w Polsce jest teraz najpotrzebniejsze. Gwarantowanie ludziom godziwej egzystencji, szczególnie tym najbardziej pokrzywdzonym. Ja się tym cieszę, bo widzę radość dzieci. Taki uśmiech dziecka jest wart więcej, niż parę serwisów Rosenthala – uważa Michał Wojtczak. Michał Wojtczak walczy o środki unijne, finansowo wspierają go także prywatni przedsiębiorcy. W powodzenie projektu wierzą przyjaciele. - Ktoś, kto przechodzi przez jakieś nieszczęście, albo się zamyka, albo przechodzi na drugi brzeg – mówi Anna Nehrebecka, aktorka, przyjaciółka Michała Wojtczaka. - To jest bardzo piękny cel w życiu. Nie ma niczego fajniejszego niż dawanie nadziei i szans dzieciom – dodaje Iwo Byczewski, dyplomata, przyjaciel Michała Wojtczaka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości