Dwa lata temu Leszek wrócił z poprawczaka. Od tego czasu notorycznie kradnie. Jedna z mieszkanek Jastrzębnika - niewielkiej wioski pod Gorzowem Wielkopolskim - złapała go na gorącym uczynku w swoim domu. Chłopak ukrywał się za lodówką. - Kiedy się zorientował, że go widzę, uciekł. Ukradł pieniądze, telefon i "wyczyścił" lodówkę - opowiada kobieta. - Mówię mu: "Leszek, jeśli potrzebujesz pomocy, to ja ci pomogę. Nawet w gminie możesz po prostu sprzątać". A on mi na to: "Nie będę zamiatał ulic, bo to wstyd". Odpowiedziałam mu, że wstyd to jest kraść - mówi nam Daria Skorupska, sołtyska wsi Jastrzębnik.
Okradł 47 domów
W ciągu ostatnich dwóch lat, 19-latek okradł 47 domów w wiosce na terenie, której znajduje się 60 gospodarstw. Gorzowska policja zatrzymywała go już kilkadziesiąt razy. - Nie tylko mieszkańcy mają problem z tym człowiekiem. Kilku naszych policjantów musi być specjalnie oddelegowanych do spraw, w których on ma stawiane zarzuty - narzeka Marcin Malud z komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wielkopolskim. I przekonuje, że Leszek jest perfidny.
- Zdarzyło się tak, że wychodząc z przesłuchania na komendzie ukradł rower, którym następnie wrócił do swojej miejscowości! - relacjonuje policjant.
"Był bardzo słabym uczniem"
Leszek mieszka w Jastrzębniku tylko z mamą, która wychowywała go samotnie. Kobieta nie chciała z nami rozmawiać. Powiedziała tylko, że nie wie, dlaczego chłopak kradnie i że jest jej wstyd.
Anna Babik, która w szkole podstawowej w Goszczanowie pełni obowiązki dyrektorki, uczyła Leszka, kiedy ten chodził do czwartej klasy. - Był bardzo słabym uczniem i od początku sprawiał duże problemy wychowawcze. Trudno go było okiełznać na lekcjach: nie słuchał poleceń, chodził po klasie, kładł się pod ławkę - wspomina Babik. Dodaje, że nauczyciele prosili matkę Leszka, by poszła z synem do lekarza, zdiagnozowała. - Ale tak się nie stało - mówi pani dyrektor.
Sam Leszek o swoim dzieciństwie mówi niechętnie. - Było źle. Tułałem się po różnych ośrodkach wychowawczych - wspomina. Czy kiedykolwiek w swoim życiu czuł się spokojny, szczęśliwy? - Nie - odpowiada od razu, bez żadnego namysłu.
Brak podstaw do badań?
Policja kilkakrotnie zwracała się do prokuratury o areszt tymczasowy dla chłopaka. Prokurator jednak nie przychylał się do tego i za każdym razem wnioskował do sądu o skazanie na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Z powodu kolejnych przestępstw wyroki ostatnio odwiesiły się. Leszek pójdzie do więzienia. Dlaczego żaden prokurator nie wnioskował nigdy o badanie psychiatryczne tego młodego człowieka? - Nie było żadnych podstaw, by przeprowadzić chociażby jednorazowe badania psychiatryczne – zaklina się Andrzej Bogacz, z-ca Prokuratura Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Mieszkańców Jastrzębnika taki rozwój wypadków wcale nie zadowala. Wręcz przeciwnie. Są przekonani, że w więzieniu, Leszek się zdegeneruje. - Nauczy się jeszcze więcej, wróci niezresocjalizowany i zrobi nam krzywdę. Jemu trzeba pomóc, a nie "puszkować" - mówią.
Sprawą Leszka zainteresowaliśmy Rzecznika Praw Obywatelskich, który ma zweryfikować, czy chłopak powinien rzeczywiście odbyć karę, czy też należy mu pomóc.