Notorycznie okrada sąsiadów. Powinien siedzieć w więzieniu?

TVN UWAGA! 4164233
TVN UWAGA! 206770
19-letni Leszek od kilku lat notorycznie okrada sąsiadów. Mieszkańcy wioski są na skraju załamania. Sąd orzekł, że chłopak ma iść do więzienia, ale to wcale nie musi być najlepsze rozwiązanie. Ale chociaż stan umysłowy Leszka budzi wątpliwości, to prokuratura nigdy nie wystąpiła o jego badania psychiatryczne. Również mieszkańcy wioski nie mają wątpliwości: - Nauczy się tam jeszcze więcej złego, wróci i zrobi nam krzywdę. Jemu trzeba pomóc, a nie "puszkować" - mówią.

Dwa lata temu Leszek wrócił z poprawczaka. Od tego czasu notorycznie kradnie. Jedna z mieszkanek Jastrzębnika - niewielkiej wioski pod Gorzowem Wielkopolskim - złapała go na gorącym uczynku w swoim domu. Chłopak ukrywał się za lodówką. - Kiedy się zorientował, że go widzę, uciekł. Ukradł pieniądze, telefon i "wyczyścił" lodówkę - opowiada kobieta. - Mówię mu: "Leszek, jeśli potrzebujesz pomocy, to ja ci pomogę. Nawet w gminie możesz po prostu sprzątać". A on mi na to: "Nie będę zamiatał ulic, bo to wstyd". Odpowiedziałam mu, że wstyd to jest kraść - mówi nam Daria Skorupska, sołtyska wsi Jastrzębnik.

Okradł 47 domów

W ciągu ostatnich dwóch lat, 19-latek okradł 47 domów w wiosce na terenie, której znajduje się 60 gospodarstw. Gorzowska policja zatrzymywała go już kilkadziesiąt razy. - Nie tylko mieszkańcy mają problem z tym człowiekiem. Kilku naszych policjantów musi być specjalnie oddelegowanych do spraw, w których on ma stawiane zarzuty - narzeka Marcin Malud z komendy wojewódzkiej policji w Gorzowie Wielkopolskim. I przekonuje, że Leszek jest perfidny.

- Zdarzyło się tak, że wychodząc z przesłuchania na komendzie ukradł rower, którym następnie wrócił do swojej miejscowości! - relacjonuje policjant.

"Był bardzo słabym uczniem"

Leszek mieszka w Jastrzębniku tylko z mamą, która wychowywała go samotnie. Kobieta nie chciała z nami rozmawiać. Powiedziała tylko, że nie wie, dlaczego chłopak kradnie i że jest jej wstyd.

Anna Babik, która w szkole podstawowej w Goszczanowie pełni obowiązki dyrektorki, uczyła Leszka, kiedy ten chodził do czwartej klasy. - Był bardzo słabym uczniem i od początku sprawiał duże problemy wychowawcze. Trudno go było okiełznać na lekcjach: nie słuchał poleceń, chodził po klasie, kładł się pod ławkę - wspomina Babik. Dodaje, że nauczyciele prosili matkę Leszka, by poszła z synem do lekarza, zdiagnozowała. - Ale tak się nie stało - mówi pani dyrektor.

Sam Leszek o swoim dzieciństwie mówi niechętnie. - Było źle. Tułałem się po różnych ośrodkach wychowawczych - wspomina. Czy kiedykolwiek w swoim życiu czuł się spokojny, szczęśliwy? - Nie - odpowiada od razu, bez żadnego namysłu.

Brak podstaw do badań?

Policja kilkakrotnie zwracała się do prokuratury o areszt tymczasowy dla chłopaka. Prokurator jednak nie przychylał się do tego i za każdym razem wnioskował do sądu o skazanie na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Z powodu kolejnych przestępstw wyroki ostatnio odwiesiły się. Leszek pójdzie do więzienia. Dlaczego żaden prokurator nie wnioskował nigdy o badanie psychiatryczne tego młodego człowieka? - Nie było żadnych podstaw, by przeprowadzić chociażby jednorazowe badania psychiatryczne – zaklina się Andrzej Bogacz, z-ca Prokuratura Rejonowego w Gorzowie Wielkopolskim.

Mieszkańców Jastrzębnika taki rozwój wypadków wcale nie zadowala. Wręcz przeciwnie. Są przekonani, że w więzieniu, Leszek się zdegeneruje. - Nauczy się jeszcze więcej, wróci niezresocjalizowany i zrobi nam krzywdę. Jemu trzeba pomóc, a nie "puszkować" - mówią.

Sprawą Leszka zainteresowaliśmy Rzecznika Praw Obywatelskich, który ma zweryfikować, czy chłopak powinien rzeczywiście odbyć karę, czy też należy mu pomóc.

podziel się:

Pozostałe wiadomości