Stryszów to malownicza wieś w Beskidzie Makowskim. 15 lat temu z miasta wróciła tutaj Jadwiga Łopata, z zawodu programista komputerowy. Pani Jadwiga zaczęła czuć się zmęczona pracą, pojawiły się kłopoty ze zdrowiem. Postanowiła coś w swoim życiu zmienić. Wyremontowała stary dom. Przez kilka lat utrzymywała się ze stypendiów na działalność ekologiczną, aż wpadła na pomysł, by promować małe gospodarstwa. Postanowiła organizować warsztaty, na których można nauczyć się ekologicznego rolnictwa. - To było jeszcze przed modą na agroturystykę – mówi Jadwiga Łopata. – Polacy nie byli zainteresowani takimi gospodarstwami. Propozycja trafiła natomiast do ludzi z Zachodu. Do tych gospodarstw, gdzie diabeł mówi dobranoc zaczęli przyjeżdżać ludzie z całego świata. Do pani Jadwigi od kilku lat przyjeżdżają młodzi Amerykanie, nie tylko studenci rolnictwa – po prostu tacy, którym podoba się ekologiczna uprawa żywności, w ich wielkim kraju raczej rzadka. Karl Schmidt, profesor Uniwersytetu w Południowej Dakocie do Stryszowa trafił, kiedy wraz z grupą studentów odwiedzał rolnicze uczelnie w Polsce. - Szukałem farm ekologicznych w Polsce i w Internecie trafiłem na nazwisko Jadwigi Łopaty – mówi prof. Karl Schmidt. - Stryszów jest blisko Krakowa, więc postanowiliśmy tam pojechać. Przyjechaliśmy dwa lata temu i tak to się zaczęło. Prof. Schmidt mówi, że młodzi Amerykanie mają tu szansę na zobaczyć coś, czego nie ma w Stanach Zjednoczonych. W USA małe, tradycyjne gospodarstwa są bardzo rzadkie. Studenci także są bardzo zadowoleni z pobytu w Stryszowie. - Moja mama dorastała na farmie, ale już tam nie mieszka – mówi Holly, studentka z USA. - Gdy przyjechałam tu pierwszy raz, nauczyłam się ciężkiej pracy - różnych sposobów uprawy ziemi, współpracy z sąsiadami. Chciałabym prowadzić własne gospodarstwo ekologiczne. Chcę być taka jak Jadwiga i uczyć innych żyć zgodnie z naturą. Holly i jej koledzy z USA uczą się teorii w Ekocentrum, wybudowanej przez Jadwigę Łopatę małej rolniczej uczelni, a praktykę uprawy roli poznają u miejscowych gospodarzy. Za swoją pracę pani Jadwiga została kilka lat temu uhonorowana Nagrodą Goldmana – uważaną za ekologicznego Nobla. Dostała wtedy ponad sto tysięcy dolarów. - Nagrodę zainwestowaliśmy w Ekocentrum – mówi Jadwiga Łopata. – Zarzuca się nam, że z polskiej wsi chcemy zrobić muzeum. To nieprawda. Jak najbardziej chcę nowych technologii, ale takich, które nie zniszczą nam wsi i będą zgodne z jej krajobrazem, tradycją, kulturą. Pani Jadwiga zaangażowała się już w nowy projekt – organizuje happeningi i akcje informacyjne przeciwko genetycznej modyfikacji żywności.