- To jakaś łaska, że z siedmiu ciosów żaden nie był śmiertelny – mówi ojciec ofiary napadu. – Te ciosy nie były zadawane po to, żeby go obezwładnić, lecz po to, żeby zabić. Dwaj napastnicy najpierw bili Andrzeja, potem zaatakowali go nożami. Jak mówią lekarze chłopak miał szczęście, że przeżył, bo ciosy mogły spowodować śmierć. - Mógł umrzeć – mówi Jadwiga Ładziak-Tecza z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie. – Nieudzielanie pomocy lub zwłoka w przywiezieniu do szpitala groziły śmiercią. Do napadu doszło tego samego dnia, gdy sąd w Lublinie skazał dwóch kolegów Niny P. za usiłowanie zabójstwa 14-letniej Klaudii Bielenia. Dostali oni po 15 lat więzienia. Przed ponad rokiem tych dwóch chłopaków chciało zabić Klaudię, bo dziewczyna domagała się od nich zwrotu pożyczonego telefonu. Oprawcy wrzucili ją do studni i zasypali kamieniami. To właśnie Nina wywabiła wtedy Klaudię z domu. Sąd rodzinny postanowił wówczas, że Nina P. musi jedynie przeprosić Klaudię. - Klaudia nie chce do tego wracać – mówi Beata Bielenia, matka Klaudii. – Wczoraj przyjechała do domu, usłyszała w telewizji, co się stało, co znowu Nina zrobiła i zobaczyła w gazecie swoje zdjęcie i zdjęcie tego chłopca. Rozpłakała się i powiedziała: mamo, ja wiedziałam, ze tak będzie. Tym razem, wszystko wskazuje na to, że to właśnie Nina P. sprowokowała całą sytuację. - Andrzej powiedział mi, że podeszła do niego młoda dziewczyna i chciała pieniądze i karty – mówi ojciec ofiary napadu. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem Ninę może ominąć surowa kara, a za swój czyn będzie znowu odpowiadała przed sądem dla nieletnich.