Nikola stała się bohaterką mediów, gdy wiosną w Białymstoku przez ponad dobę była poszukiwana. Ta 3,5-letnia dziewczynka wyszła bez opieki do sklepu po słodycze i już nie wróciła do domu. Rodzice i policja przez kilkanaście godzin szukali dziecka. Odnaleziona została następnego dnia w pijackiej melinie. Nie wyrządzono jej żadnej krzywdy. Jednak po tym wypadku opieka społeczna i kurator sądowy wzięli rodzinę Nikoli pod lupę. Kilka tygodni później sąd rodzinny zdecydował, że dla bezpieczeństwa Nikoli i jej starszego rodzeństwa, dzieci powinny trafić do domu dziecka, bądź rodziny zastępczej. Decyzja ta sprowokowała ojca rodziny do ucieczki. Rodzina Szukielów pojawiła się w Warszawie. Poprosili naszą redakcję o pomoc.Artur Szukiel nie ukrywała, że był w więzieniu za długi, że on i jego żona Dorota od lat nie mają stałej pracy. Do pomocy nieporadnej życiowo rodzinie natychmiast przyłączyło się Stowarzyszenie „Damy radę”. Szefowa stowarzyszenia Beata Mirska namówiła rodziców Nikoli do podporządkowania się decyzji sądu. Jednocześnie skłoniła ich do walki o dzieci poprzez poszukiwanie stałej pracy i mieszkania. O rodzinie Nikoli i jej kłopotach dowiedział się pewien emerytowany ksiądz z okolic Wyszkowa. Zdecydował się bezwarunkowo pomóc Szukielom. Dał dach na d głową, prace i spokój. Te gwarancje przekonały sąd, że rodzicom Nikoli warto dać jeszcze szansę. Dzieci opuściły dom dziecka. Zaczęły się wakacje. Zaczął się też nowy okres w życiu tej rodziny. Sielanka trwała do końca sierpnia. W tym czasie rodzinę przebadali biegli psychologowie, psychiatrzy i pedagodzy. Na ich wniosek sąd ponownie odebrał dzieci Arturowi i Dorocie.Czy Nikola i jej rodzeństwo wrócą do rodziców? Czy Artur z żoną skorzystali z pomocy, jakiej udzieli im obcy ludzie? Dlaczego Artur nie mówi całej prawy o sobie? Czego szukał u kilkunastu księży z Podlasia i Mazowsza?Reportaż już wkrótce w UWADZE!